Spleen
01 Cze 2010 15:00Przed dłuższą nieobecnością na fb najwyższy czas coś skrobnąć.
Być może w czymś się powtórzę (za co z góry przepraszam), ale nie mam czasu na uważne prześledzenie wpisów z ostatnich kilku tygodni.
Niestety, źle się dzieje w państwie duńskim

.
Panowie odpowiedzialni za fatalny występ Turowa mają się dobrze i po chwilowej histerii kibiców żądających dymisji Prezesa i odsyłających na wały przeciwpowodziowe desant wrocławski wracają do świetnego samopoczucia, graniczącego z samouwielbieniem, o czym świadczą ostatnie decyzje.
Nie spotkałem nigdzie jakiejkolwiek rzeczowej próby wyjaśnienia kompromitującego występu zespołu w mijającym sezonie. Jeśli już ktoś był winny, to tylko i wyłącznie Sasa Obradović

Nie było ani oceny sportowej, ani organizacyjnej, ani też finansowej. Rozumiem, nie wszystkie dane muszą ujrzeć światło dzienne. Rozumiem też, że niewielu jest chętnych do samobiczowania. Ale za minimum przyzwoitości uważam wyjaśnienie kto odpowiadał za podejmowane decyzje personalne.
Jeśli prezes nie chce publicznie przyznać, że osobą tą był dyrektor sportowy, to oznacza to, że jest marionetką w rękach wrocławskich pomagierów, co dyskwalifikuje go w roli prezesa. Jeśli wskazałby na dyr. sportowego – ten nie powinien być nim ani dnia dłużej. Jak widać każdemu z nich wygodnie z tą rozmytą odpowiedzialnością.
Dobre funkcjonowanie klubu to nie tylko zabezpieczenie kasy, ale – na równi z tym - racjonalne jej wydanie. Sam ruch w interesie, działania i starania, nie są żadną wykładnią dbałości o klub. Miarą skuteczności jest wynik, a ten jest zdecydowanie poniżej przyzwoitości.
Popełnianie błędów jest rzeczą ludzką i są one do rozgrzeszenia. Pod warunkiem, że są z nich wyciągane wnioski i są naprawiane. Zamiatanie pod dywan jest natomiast grzechem ciężkim, wymagającym pokuty. Najlepiej odsunięciem od klubu.
Przez chwilę nawet wydawało się, że po skończonym sezonie ktoś poszedł po rozum do głowy i jest zgoda na przemodelowanie sposobu zarządzania klubem i metody budowy zespołu. Pojawiły się fajne nazwiska, które mogłyby odmienić tę przaśną rzeczywistość. Podjęto nawet z nimi rozmowy. Jak się okazuje finał tych rozmów był z góry przesądzony, a dopuszczenie do nich było zapewne tylko próbą zamknięcia gęby tym, którzy krytycznie oceniali ubiegłoroczny sezon.
Wybór Winnickiego jest już jawnym graniem na nosie wszystkim tym, którym jeszcze zależy na marce Turów.
Nie zdziwię się, gdy w niedługim czasie zgorzelecki klub stanie się synonimem upadku. Już teraz jest wdzięcznym obiektem kpin, kąśliwych uwag i smakowitą pożywką dla haterów.
Gdzie jest ten Pan, który odpowiada (-ł) za wizerunek w mediach? Czy jest on zadowolony z tego jak postrzegany jest Turów obecnie, a jak przed podjęciem z nim współpracy?
Kosma
01 Cze 2010 15:20Tak jak lubię bardzo merytoryczne wpisy Spleen, to ten trochę trąci naiwnością. Goście, którzy poklepywając się po plecach spuścili w kiblu wielkie pieniądze, pozwalające walczyć o czwarty finał, mają teraz dokonać aktu samokrytyki? Zwolnić albo przynajmniej wskazać winnych i uzdrowić to co chore w klubie? Cmon, na to po prostu nie było, nie ma i nie będzie żadnych szans. To zapewne wynika z charakteru tej układanki (by nie napisać "układu", którego jak wiadomo nie ma

) i osób ją tworzących - pewnie znający tą układankę w wersji wrocławskiej są w stanie więcej o tym napisać. Także pewnie dalej nie będzie dobrych wieści dla kibiców w Zgorzelcu. Nie ma żadnych szans, żeby pasożyt zaczął dbać o żywiciela.