Nie będzie ciągu dalszego. Mam zbyt wiele przeżyć związanych z chwilą obecną. Właśnie przeprowadzam się do Was (Zgorzelca). Stąd moja obecność na forum, chcę poznać życie miasta zanim przeprowadzę się na dobre (miesiąc, dwa). Zagościłem parę razy, ostatni na Dniach Zgorzelca.
Co do PRL, szkoda ale niewiele pamiętam. Nie miałem właściwej perspektywy stąd nie rozumiałem i nie dostrzegałem wielu spraw. Dopiero po czasie mogłem je osadzić, np. wakacje, zawsze w ośrodkach dla żołnierzy z których odbierani byliśmy "Nyskami", zawsze mieliśmy jedzonko ale i tak mama kazała mi stać w kolejce po coś co mamy.
Heh, właśnie przypomniał mi się mój "wyczyn". Na drugi dzień po ucieczce odwiedziłem miejsce w którym zgubiłem ogon. Jaki byłem zaskoczony, że przeleciałem niemalże w biegu przez dziurę w płocie, w której mieściła się tylko moja głowa. Stres robi swoje...
Dla mnie w sumie była to przygoda, dla starszych kolegów sprawa wagi państwowej. Pamiętam wejście w grupę. Miałem odebrać bibułę i przekazać ją kontaktowi. Po drodze zauważyłem ciecia, który mnie śledził, więc dałem szpulę. Na którejś przecznicy na chodnik wjechał z rumorem polonez zagradzając mi drogę. Skopali mi nogi, bym im nie zwiał, skuli do oparcia drzwi w Polonezie i znalazłem się na komisariacie. Przynajmniej tak sądziłem. Ubrani w mundury, na stole maszyny do pisania, radio CB w tle słyszałem. Normalne przesłuchanie, szarpanie za włosy, plaskacz na uszy, jakbym przyniósł do domu dwójkę z matmy. Żartowałem. Ale to jest właśnie to, była to dla mnie przygoda, zaskoczenie tak wielkie że nie zdążyłem się przerazić. Gdybym teraz tak wpadł bym się zesrał ze 4 razy.
Byłem bardzo rozgadany, gadałem o takich pierdołach, że szybko oznajmiono mi że zdałem egzamin i mogę wejść do grupy.
Nawiasem melina gdzie mnie "przesłuchiwano" była na Św. Piotra obok komisariatu. Polonez zatrzymał się przed we/wyjściem na komisariat, wyszedł jeden koleś z poloneza a ja z trzema innymi pojechaliśmy zaraz obok. Miałem pewność graniczącą z cudem, że to byli milicjanci.
Jak będziecie w Gdyni zobaczcie mały cmentarz przy kościółku Św. Michała Archanioła. Cmentarz Marynarzy i także osób zgładzonych w Ostaszkowie, Katyniu. Dla mnie to miejsce oświecenia. Byłem tam wiele razy, każdy kątek znałem na pamięć. Po przemianie ustrojowej wiele z tych nagrobków znikło, pojawiły się nowe. Miały tym razem inne epitafia "zamordowany" i miejsca kaźni, które znałem tylko z opowiadań na spotkaniach organizowanych przez "grupę" i ZHR.
Od cmentarza można skacząc przez płot przejść do portu wojennego. Jak się nie będziecie czaić nikt was nie będzie niepokoić. Najlepiej z dziewczyną, żaden żołnierz nie będzie koledze przeszkadzał koledze, prawda? W lasku jest wiele dobrze zachowanych kanałów, bunkrów no i fajniusie widoki na zatokę. Nie dziwię się, że pancerniki niemieckie co chwila od naszych zaliczały trafienia.
Nawet nie liznąłem PRL, miałem okazję obserwować jego powolne umieranie.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2011, 11:30 przez oxo, łącznie zmieniany 6 razy
|