forum.zgorzelec.info http://www.forum.zgorzelec.info/ |
|
Prawdziwe historie: walka z nałogami http://www.forum.zgorzelec.info/viewtopic.php?f=60&t=3167 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | aleksander [ 07 paź 2008, 20:15 ] |
Tytuł: | Prawdziwe historie: walka z nałogami |
ze strony głównej: Cytuj: Prawdziwe historie cz. 1
Narkomania, hazard, nikotynizm oraz alkoholizm, to nałogi, które potrafią zniszczyć życie każdego. Są jednak ludzie, którym udało się z nimi uporać. Prezentujemy pierwszy artykuł przedstawiający prawdziwą historię zgorzelczanina, któremu udało się wygrać walkę z alkoholizmem. Osoby, które także chciałby podzielić się swoją historią zapraszamy do kontaktu z redakcją. Pierwszy raz wypiłem przez pomyłkę na weselu, gdy miałem 11 lat, ale to nie był początek alkoholizmu. Dopiero kilka lat później mój kontakt z alkoholem był częstszy. Miałem 16,5 roku i było to 26 września 1976 roku, a więc dzień urodzin mojego brata. Napiłem się wódki i to z butelki. Ja, mój brat i jego rówieśnik. Było to za budynkiem pawilonu przy ul Kościuszki - miejscu naszych spotkań. Naśladowałem wtedy naszych starszych kolegów, którzy z braku szkła pili alkohol w taki sam sposób. Później z braku środków piłem rzadko, jednak podejmując pracę w 1981 roku poprawiłem mój budżet i wtedy przeznaczałem znacznie więcej pieniędzy na alkohol. Oczywiście zdarzyło mi się nie pić pół roku, ale było to spowodowane brakiem pieniędzy. Potem było rożnie, piłem z mniejszą lub większą częstotliwością aż do wrzenia lub października 1998 roku. To był mój styl styl życia. Wszystko było związane z zabawą, kolegami i spędzaniem wolnego czasu. Co gorsze - było to tak naturalne, że nie zauważałem żadnych problemów. W międzyczasie przez alkohol miałem trzykrotnie odebrane prawo jazdy, lądowałem na "dołku" (w Zgorzelcu, Zielonej Górze, Karpaczu i nie tylko), miałem także kilka wypadków samochodowych i to podczas jednego z nich pękła mi przepona. Dopiero po 5 latach byłem operowany, gdyż wcześniej odmówiłem leczenia. Zawsze miałem bardzo dużo kolegów i niestety było to związane z alkoholem. Plusem było jednak to, że dzięki ognistej wodzie nawiązywałem dużo nowych znajomości. Lubiłem się bawić, a do tego najlepsza jest młodzież. Piłem wtedy z ludźmi o 10-15 lat młodszymi od siebie. Dopiero pięć lat po ślubie przestałem. To nie zona wpłynęła na decyzję o pójściu na terapię tylko mój kolega - niepijący alkoholik. Powiedział mi, że mam ten problem i nazwał mnie alkoholikiem. Zaproponował mi leczenie. Zorganizował terapeutę z Bogatyni, który przeprowadził ze mną wywiad mający na celu zaopiniowanie przez fachowca jak duży mam problem i czy w ogóle występuje. Na jego diagnozę potwierdzającą problem wybuchnąłem śmiechem. Oświadczyłem wtedy, że skoro jestem alkoholikiem, to teraz wręcz muszę pić. Kolega jednak wymógł na mnie obietnicę, że zgłoszę się do Poradni Przeciwdziałania Alkoholizmowi przy ul. Staszica 5 w Zgorzelcu, co też uczyniłem. Żeby być przyjętym na terapię należy przyjść do poradni po 3 dniach abstynencji. Rozpocząłem spotkania. Pierwsze trzy tygodnie nie stosowałem się do zwyczaju w AA przy przedstawianiu się na początku spotkania "Mam na Imię ... Jestem alkoholikiem”. Zamiast tego mówiłem tylko "Mam na imię Gienek." Po krótkim czasie (3 tygodnie) zmieniło się i po raz pierwszy zabrałem głos w dyskusji. To było strasznie trudne. Mówienie o sobie i swoich problemach zwłaszcza takich sprawi nie jednemu ogromny problem. Ja znalazłem sobie motywację: "piciem okradam okradam swoje dzieci”. Motywacja odgrywa bardzo dużą rolę, gdyż pomaga w zmianie dotychczasowego trybu życia. Należy jednak pamiętać, że każdy przypadek jest indywidualny. Pamiętam, że jak ktoś mówił, że nie pije już 3,5 miesiąca. Traktowałem to jako coś niesamowitego. Zaskakiwało mnie to i wydawało mi się niearealne. Z czasem jednak bardzo polubiłem przebywanie na terapii z ludźmi, których tam spotykałem. Ba! Zaczęło mi to nawet sprawiać przyjemność. Podstawowym warunkiem terapii jest to, aby unikać miejsc i ludzi z którymi się piło. Zaskakujące były dla mnie zachowania ludzi, którzy potrafili być uśmiechnięci i zadowoleni z racji tego, że nie piją. Cieszyli się, pomimo że nie mieli pracy, gdzie mieszkać i często mieli rozbite rodziny. Dopiero później odkryłem i zrozumiem, że zmiana stylu życia - trzeźwość - daje siłę, zadowolenie i wiarę w swoje możliwości. Swoją abstynencję potraktowałem jako duże życiowe ociągnięcie. W alkoholizmie przede wszystkim chodzi o to, żeby uznać swoją bezsilność wobec alkoholu. Klasycznym przykładem przekazywanym podczas terapii jest wyobrażenie Mike'a Tysona jako przedstawiciela alkoholu i siebie jako wychudzonego alkoholika. Zawsze kiedy wejdziemy na ring, to dostaniemy bęcki. Dlatego nauczyłem się, że nie warto wchodzić na ring. Kontakt z alkoholem, to pewna przegrana. Brak alkoholu, to zwykła konieczność do której musiałem dojrzewać. To także absolutny brak posiadania w domu jakichkolwiek kieliszków i alkoholu. Obecnie piję dużo i codziennie... herbatę, rozróżniam smaki wody. Cieszy mnie obecny styl życia. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa UTC+1godz. |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |