krytyczny pisze:
Tia...kiedy byłeś na koncercie płatnym zorganizowanym w Zgorzelcu ? Pies z kulawą nogą tu nie zagląda

Byłem raz na jakimś dżeziku w dawniejszym Klubie Garnizonowym, czy jak się to nazywało. A nie zagląda, bo oferta marna. Dla mnie marna i dla psa. Wiem oczywiście, że ściągnięcie dobrego artysty kosztuje, co nie zmienia faktu, że oferta marna.
krytyczny pisze:
Co do Dżemu czy bez Ridla jest lepszy czy gorszy...hmm...nadal zespół gra... solówki w wykonaniu Adama Otręby czy Jurka Styczyńskiego nadal wciskają w ławkę.
Być może. Tyle że nie mnie.
krytyczny pisze:
A słuchanie koncertu na DVD ? Wybacz marna namiastka, nic nie zastąpi wystepu na żywo.
Wybaczam. Tyle że ja nie mam już stosunku religijnego do żadnego z wykonawców, jakich słucham. Interesuje mnie tylko muzyka. Nie obchodzi mnie jak ten czy ów wygląda na żywo, co ma na sobie i jak się rusza na scenie. Stary jestem i leniwy, więc mierzi mnie myśl, że miałbym się tłuc do Warszawy w wagonach PKP, czy uprawiać nowoczesną wersję rosyjskiej ruletki jadąc tamże własnym samochodem. Raz to zrobiłem - jadąc na dwa dni do stolycy na pierwszy koncert U2 na Służewcu - i w zasadzie mam dość. Dlatego wolę DVD, mam na nim muzykę i to mi wystarcza. Zaryzykuję stwierdzenie, że wolę zimne piwo w dłoni, niż sześćdziesiąt tysięcy gardeł na stadionie.
Ale, ale - jest i dobra wiadomość. Jak się zepnę, to zajrzę jutro na Rojka&Company. Może będę miał szczęście i nie będzie śpiewał falsetem.