Smutna refleksja wynikająca w powyższej dyskusji jest taka:
Pomysły na nalepki i inne podobne akcje biorą się z bezsilności i braku wiary, że sprawę załatwią powołane do tego służby. Fotografujemy niewłaściwie parkujące pojazdy, oburzamy się na aspołeczne jednostki dewastujące mienie publiczne i wymyślamy cudaczne sposoby, aby temu zapobiec. A służby mają to głęboko w D... i śmieją się w kułak, a wyżsi funkcjonariusze tych służb ścigają GIGANTYCZNE AFERY, nie dostrzegając zwykłych problemów dotykających zwykłych obywateli.
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że jesteśmy TOTALNIE NIESKUTECZNI! Nie potrafimy uporać się z problemem, zastępując tą niemoc pisaniem i czekaniem
Cytuj:
Jestem natomiast przeciw publicznemu sądzeniu. Po to jest wymiar sprawiedliwości i odpowiednie służby publiczne, by zajmowały się sprawa. Jeśli chcemy im pomoc wstąpmy w ich szeregi - wakatów jest sporo.
Proponuję, aby zająć się problemami skutecznie. Nie korzystając z wakatów, nie pisząc tylko i nie czekając – tylko przedsiębiorąc efektywną akcję. Piętnowanie tak, ale przede wszystkim konsekwentne działanie. Inaczej będziemy tylko śmieszną grupą nawiedzonych naiwniaków.