Nie uważam za koniecznie zakładanie nowego tematu, więc wyłożę sprawę tutaj...
Jak poradzić sobie z sąsiadami, którzy notorycznie wyprowadzają psa bez smyczy, zostawiają go luzem na klatce schodowej (ewentualnie przed blokiem), puszczają go samego na dwór (drzwi wyjściowe często są zamknięte) itd.? Psa swojego wyprowadzam na smyczy, pilnuję strasznie, aby kłopotu nie narobił, ale kurna... Siłą rzeczy, gdy pies psa spotka robi się awantura, szczek, gryzienie itd. Właścicielem psa jest dziewczyna w wieku ok. 16 lat oraz oczywiście jej rodzice. Wszystkim po kolei zwracałam uwagę - na nic to się zdało. Przed chwilą miała miejsce kolejna taka sytuacja - do psiej awantury doszła jeszcze pyskówka moja z ową dziewczyną. No jak to załatwić, bo już nerwów mi brakuje? :\ Głupie to, dla własnego dobra psa by trzymali na smyczy, to nie ja się po weterynarzach prowadzać będę ze swoim później, bo charakterek to on ma i w kaszę sobie nie da dmuchać... Co dziwniejsze - tym razem to nie moje bydle pierwsze atakuje, sama w szoku jestem.
Wspólnota, Straż Miejska, dzielnicowy, którego nie znam nawet... - do nich to zgłosić czy nadal się tak z tymi sąsiadami szarpać..?
Aleks - rację miałeś tydzień temu - jaki właściciel, taki pies
