Obejrzałem nareszcie kolejną debatę 'made in aleksander' pomiędzy p. Dyrektor a Ruskietosem. Nie będę się czepiał warsztatu, ani spraw technicznych, wszak to nie profesjonalne studio, a nasz Admin cały czas się uczy
Zaniepokoiła mnie inna rzecz. Z rozmowy, która czasmi bardziej przypominała kłótnię, czy też któryś z popularnych programów tv z udziałem polityków, wciągnąłem taki wniosek. Otóż, problem nie dotyczy
jakości zgorzeleckiej kultury /czyli podnoszenia jej na wyższy poziom/, tylko zwyczajnie: kasy. Nie chodzi o to, aby miejsce licznych burd, zwane Palace /pałac?

/ zamienić czymś, co będzie służyło większej liczbie mieszkańców i o większej rozpiętości wiekowej, żeby miejsce działało nie w nocy /a może nie tylko w nocy/, ale również w dzień, kiedy pewna ilość zgorzelczan wychodzi na spacery. Żeby nie deprecjonowało Domu Kultury, który zawsze, jak pamiętam, miał wyższe, niż knajpa aspiracje. Spodziewałem się, że spór i wypowiedzenie umowy mają takie właśnie podłoże. Okazuje się jednak, że jeśli Grek da 2 tys. sprawy nie będzie

, o q.. chciałoby się powiedzieć.
Może cały Dom podzielić na boksy, poszukać najemców i będziemy mieli gotowy sposób na promocję zgorzeleckiej Kultury. To jedyne miejsce mające jeszcze oficjalnie pojęcie KULTURA w swojej nazwie .
Czy ktoś pomyślał o tym, że nasza miejska biblioteka ma kłopoty lokalowe, musi płacić bajońskie sumy za wynajem pomieszczeń na Boh. Getta? Był pomysł ulokowania biblioteki w Domu Kultury /mariaż znakomity/, ale było to w czasie kampanii wyborczej

Może jednak pomysł nie taki znowu głupi panie Burmistrzu?
Budynek Domu Kultury zawsze był związany z otaczającym go parkiem. Od zakończenia II wojny tego związku brak.