Piotrze, czy sądzisz, że nie zdaję sobie sprawy z konieczności poniesienia kosztów przy organizacji tej czy innej imprezy? Jestem tego jak najbardziej świadom, jednak patrząc na zestawienie "bogatych przyjaciół" zgorzeleckiej orkiestry oraz cały zastęp organizatorów, dysponujących ogromną bazą ludzi i sprzętu, śmiem twierdzić, że można było zrobić ją z większym rozmachem, niekoniecznie z udziałem funduszy miasta. A już z pewnością można było zaopatrzyć "orkiestrę" w dużo ciekawsze "gadżety" do licytacji, aniżeli miejskie kalendarze, ręczniki czy torby z logiem Zgorzelca. Sam, będąc głównodowodzącym jednostki kultury i dysponując ciekawymi zbiorami, mógłbyś co nieco dorzucić, znacznie uatrakcyjniając ofertę dla potencjalnych nabywców... Zwracam Ci uwagę, że licytowane przed laty rzeczy, takie jak samoloty czy łodzie, również pochodziły z darowizn.
Jeśli chodzi o mnie, oferta organizatorów, mająca przyciągnąć ewentualnych "gapiów" a co za tym idzie zwiększająca możliwość zebrania większych środków jest po prostu bardzo mizerna...
A wracając na chwilę do Czarodzielnicy i udziału w niej 99% osób, które chciały na niej być, to jak najbardziej zgadzam się z Tobą. Dodam jedynie, że nie znam plenerowej imprezy, na która przychodzą ludzie, którzy nie chcą w niej uczestniczyć. Innymi słowy -
na wszystkie imprezy przychodzą ludzie nie z konieczności, lecz całkowicie dobrowolnie... Pomijając oczywiście osoby organizatorów, których obecność wynika z obowiązków...