forum.zgorzelec.info
http://www.forum.zgorzelec.info/

Praca i zarobki w Polsce
http://www.forum.zgorzelec.info/viewtopic.php?f=61&t=1304
Strona 1 z 3

Autor:  viper126pzgc [ 05 wrz 2006, 8:15 ]
Tytuł:  Praca i zarobki w Polsce

Moja żona rozpoczęła pracę w przedszkolu. Robi, więc to, co zawsze chciała robić i to, w jakim kierunku się kształci.
Powinna być, więc zadowolona.
Niby jest, ale…
No właśnie jest jakieś ALE.
To ALE, to wynagrodzenie.
Żona zarabia 586,86 zł „ na rękę”. To znacznie poniżej średniej krajowej.
Dodać należy w tym miejscu, że do pracy dojeżdża do Bogatyni. Początkowo koszty dojazdów miał jej zwracać Powiatowy Urząd Pracy, stanęło jednak na tym, że zwrotów nie będzie. Miesięczny koszt dojazdów to 280zł. Wychodzi na to, że jej realny dochód, po odliczeniu kosztów jego uzyskania to 306,86 zł. To jakaś paranoja. Ja straciłem w zeszłym tygodniu pracę, zupełnie nagle. W chwili obecnej moja żona jest jedynym żywicielem rodziny, ale jak tu wyżyć za 306,86zł ???!!!
Mówi się, że pracodawcy prywatni żerują na bezrobociu. Jak więc nazwać sytuację, gdy pracownik „budżetówki” z pełnymi prawami ( legitymacja nauczycielska itd.) zarabia 586,86 zł, przepraszam nie 586,86 zł, a 306,86 zł.
Złodziejstwo w biały dzień !!!


P.S (Wtorek godz. 19:48)
Jednak Powiatowy Urząd Pracy zdecydował się na zwrot kosztów dojazdu.

Autor:  nicek [ 05 wrz 2006, 19:08 ]
Tytuł:  Re: Praca i zarobki w Polsce

viper126pzgc pisze:
P.S (Wtorek godz. 19:48)
Jednak Powiatowy Urząd Pracy zdecydował się na zwrot kosztów dojazdu.


Co nie zmienia postaci, że pensja pozostaje koszmarnie niska... Ale to Polska właśnie....

Autor:  Windys [ 05 wrz 2006, 19:31 ]
Tytuł: 

No niestety jest wielki rozdżwięk w płacach tzw "szarego pracownika " a szefostwem .Tak się wylicza tę nieszczęsną średnią krajową płacę , którą naprawdę niewielu dostaję.Ostatnio trąbili w tv o wzroście średniej krajowej płacy ale to zapewne premie dla szefów firm ją podwyższyły ,tylko ,że nie każdy ma tupet czy ambicje bycia szefem no i plecy....

Autor:  nicek [ 05 wrz 2006, 19:41 ]
Tytuł: 

Windys, jest tak jak mówisz... Przez 6 lat pracowałem w firmie, w której było zatrudnionych 60 osób... W czasie przeprowadzki siedziby wpadły mi w ręcę papiery, z których wynikało:

2/3 załogi to pracownicy produkcyjni
1/3 załogi to pracownicy biurowi

Fundusz płac całej firmy wyglądał tak:
2/3 funduszu - pracownicy biurowi
1/3 funduszu - pracownicy produkcyjni

średnia płaca w firmie 2800 zł brutto....

Jeśli ja zarabiałem 1500 zł brutto to się pytam gdzie reszta? Oczywiście pytanie retoryczne... Dla ułatwienia dodam jeszcze, że nie była to firma prywatna tylko jak najbardziej państwowa...

Autor:  Windys [ 05 wrz 2006, 19:55 ]
Tytuł: 

I tu jest pies pogrzebany ,teraz czeka nas jeszcze podwyżka cen benzyny,węgiel już poszedł w górę a płace? Wiadomo,że nikt ich nie ruszy ,więc jak do cholery żyć w niby demokratycznym państwie ? Zwykły człowiek to tylko qrczę do roboty i napychania kiesy cwaniakom. W firmach da się zauważyć pewne zjawisko a mianowicie są osoby,która praktycznie nic nie robią tylko szum wokół siebie i za to zgarniają forsę a są i tacy,którzy ze względu na załadowanie pracą nie mają czasu ani siły sie odezwać a zarabiają na tych "szumowiczów". Wiadomo,że idealna sytuacja nie jest możliwa ale może jakieś regulacje ustawowe mogłyby być pomocne.Niby jest to minimalne wynagrodzenie ale to jest jałmużna . Trzeba by też było zmienić polityką podatkową i składek ubezpieczeniowych.

Autor:  qba [ 05 wrz 2006, 20:41 ]
Tytuł: 

W tym temacie pozostaje niestety tylko biadolenie.
Ja będąc w zeszłym roku w Irlandii "odczułem na własnej skórze" jak może wyglądać praca z godziwą płacą. Np. najniższa stawka za godz. pracy to 5,70eur/godz. Po trzech m-cach pracy podwyżka (automatycznie). Wpadło też kilka godz nadliczbowych i co piątek czek do banku (ca. 500euro). Wtedy człowiek ma inne spojrzenie na pracę. Nieistotna jest harówka przez pełne 8 godz.
Reasumując zauważyłem, że po około 2 latach uzyskuje się stabilizację finansową.
W Polsce natomiast po przepracowaniu 12 lat jestem dalej w punkcie wyjścia. Śmiech na sali :lol:

Autor:  Windys [ 05 wrz 2006, 21:00 ]
Tytuł: 

O stabilizacji finansowej można tylko pomarzyć no i pobiadolić bo cóż pozostało ? Polska to nie państwo dla zwykłych zjadaczy chleba ,tutaj normalnie mogą żyć tylko paniska,a kto ma to wszystko zmieniać na dobre skoro wileu młodych i zawiedzionych ucieka za granicę ,ci co pozostają są sfrustrowani i mają wszystko gdzieś nie widząc szans na poprawę.

Autor:  viper126pzgc [ 05 wrz 2006, 21:33 ]
Tytuł: 

Ja mam prawie 40 lat i mimo że pracuję non - stop, niczego sam w życiu się nie dorobiłem (nie mam nałogów i prowadzę raczej oszczędny tryb życia). To prawda, mam mieszkanie, samochód...
Jednak wszystko co mam zawdzięczam moim rodzicom, bez nich nie miał bym raczej nic.
Mój tato, będąc w moim (obecnym) wieku, zarabiał na tyle by utrzymać rodzinę i do tego uposażał swoją mamę i rodzeństwo.
I niech ktoś powie że " za komuny " było źle.

Żyjemy w chorym kraju, który zamiast przebijać się do przodu, dotrzymując kroku reszcie Europy, cofa sie w zastraszającym tempie, brnąc w ekonomiczną przepaść, z której może nie być powrotu.

Autor:  ap [ 05 wrz 2006, 21:34 ]
Tytuł: 

qba pisze:
...Ja będąc w zeszłym roku w Irlandii "odczułem na własnej skórze" jak może wyglądać praca z godziwą płacą...

Kurcze mam nadzieję że też to odczuje - za 3 tygodnie wyjeżdżam do Anglii. Mam już dosyć tyrania na czarno albo na jakieś umowy zlecenia. Ja mogę tyrać nawet po 10 czy 12 h na dobę ale ważne jest dla mnie że jak dostane wypłatę żeby starczyło mi na rachunki, jedzenie i jakieś pivko raz w miesiącu. Do tej pory jak wziąłem wypłatę to starczało jej przeważnie na rachunki a jedzenie ... hm kto by tam jadł ... nie którzy mówią że trzeba żyć miłością.

Autor:  viper126pzgc [ 05 wrz 2006, 21:35 ]
Tytuł: 

Podzielam zdanie przedmówcy. Też mógłbym tyrać do upadłego, wiedząc jednak za co pracuję i co z tego będzie miała moja rodzina.

Jeden z moich znajomych ma niewielką firmę. Zaproponowałem mu ostatnio pomoc w jej prowadzeniu, gdyż on sam nie może sobie poradzić z nadmiaru zleceń. Musiał jednak odmówić, gdyż nie stać go na utrzymanie pracownika, a to już wina fiskusa, a więc państwa , które trawi choroba.

Autor:  Ernesto [ 06 wrz 2006, 7:10 ]
Tytuł: 

Windys pisze:
Polska to nie państwo dla zwykłych zjadaczy chleba


Nie, Polska to państwo dla ludzi zachartowanych,lubiących ekstremalne wyzwania.
Bo chyba nic nie zapewnia takich wrażeń jak pusty portfel na tydzień przed wypłatą.
Lipa jest straszna z zarobkami.
Jedyne co można zrobić to postawić wszystko na jedną karte i
zaproponowac szefowi pdwyzkę dla siebie,albo wyskoczyc mu z wypowiedzeniam.
Jest mało i bedzie coraz mniej ludzi do pracy,więc taki szefo nie powie juz "na Twoje miejsce jest 10"
Ale spokojnie jeszcze rok,dwa i wtedy pracownik bedzie stawiał warunki odnośnie wypłaty.
Znajomy z Warszawy,zbudował dom i szukał majstra do płytek.
Znalazł w sierpniu,facet ma wolny termin, trzy dni w kwietniu.

Autor:  viper126pzgc [ 06 wrz 2006, 8:31 ]
Tytuł: 

Jakis czas temu dorabiałem sobie drobnymi remontami.
W 1995/1996 roku za malowanie z reperacjami (bez malowania stolarki ) średniej wielkości pokoju, brało się 800zł. Teraz za tą samą robotę można dostać w porywach do 350zł.
Znam jednego emeryta, który za remont pokoju bierze 50zł. Podobne cenniki mają Ruscy i Ukraińcy. Przez takich ludzi dobrzy fachowcy zostali zepchnięci na margines lub zmuszeni do pracy za psi grosz.
Przestałem dorabiać w ten sposób. Robię to jedynie sporadycznie u stałych klientów i znajomych , któzy potrafią docenić moją pracę.
Na szczęście są jeszcze tacy.

Autor:  Qulithinoren [ 06 wrz 2006, 11:52 ]
Tytuł: 

Na pocieszenie...
http://finanse.wp.pl/POD,15,wid,8490616 ... caid=4246c

Autor:  petec [ 07 wrz 2006, 11:20 ]
Tytuł: 

a ja powiem pare słów na inny temat.
staralem sie o prace na pewne stanowisko w elektrowni, bylem na rozmowie wstepnej. dzwonie po 2 tygodniach i dowiaduje sie ze nie rozpatrywali dalej mojego (i innych podobnych) podania z tego wzgledu ze MAM WYKSZTALCENIE WYZSZE A NIE SREDNIE i to mnie zdyskwalifikowalo. oczywiscie ze moga sobie przyjmowac do pracy kogo chca ale tak kretynskiej odpowiedzi jak slysze jeszcze nie slyszalem. rzeczywiscie w tym kraju rozkwita paranoja.

Autor:  z_drw [ 07 wrz 2006, 11:25 ]
Tytuł: 

[quote="petec"]
staralem sie o prace na pewne stanowisko w elektrowni, quote]
liczę,ze cię nie obrażę, gdy spytam,czy rozróżniasz
1. Zakład Energetyczny
2. Elektrownia.
raczej tylko starsi (potocznie) nie widzą w tych dwu punktach róznicy.
u ciebie jak było?:
1. czy 2. ?

Pytanie rzeczywiście marne, i wyraźnie jak z czasów komuny.
Wtedy wadzy chodziło o _odpowiednie_ wykorzystanie potencjału ;)
Dzisiaj? zupełnie bez sensu...kwalifikacje się liczą.
Im wyższe, tym lepiej!

Strona 1 z 3 Strefa czasowa UTC+1godz.
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/