Ostatnio przechodziłem ul. Daszyńskiego późno w nocy, nazwa tej ulicy powinna brzmieć raczej "Strefa Podwyższonego Ryzyka". Mieszkałem tam kiedyś i od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Przybyło może tylko wałęsających się bez celu małolatów wypatrujących łatwego łupu...
Czy jesteście za tym, aby nasza władza wprowadziła godzinę policyjną dla małolatków, a kosztami transportu (odwozu dzieci do domów) obarczała ich rodziców?
Ja osobiście uważam, że dziecko do osiemnastego roku życia po 22:00 nie powinno przebywać bez opieki na dworze.

Godzina policyjna czy też bezpieczeństwa to idiotyczny pomysł. Co niby ma rozwiązać ? Znów w stylu IV erpe walczymy z skutkami mając w głębokim poważaniu przyczyny.

Przesada z ta godzina policyjną,co to ma być terror?
Młodzi zawsze beda przeciwni takim nakazom i zakazom.
A czy miałoby to ukrócić przestępczośc to wątpię.
A z kosztami dowozu do domu przez policją naprzykład to jak to sobie wyobrazasz?
Ojciac schodzi po łepka na dół,i płaci policjantom za przejechanie 2,37km,gdzie auto spaliło 0,72 litra Pb98,czyli kwota wychodz ijakieś grosze.
Marny pomysł ,godzina policyjna jak i giertychowskie trójki .
A co w wakacje?

:evil: :evil: :evil:

Jestem "za". Żaden "łepek" nie ma prawa po 22:00 wałęsać się po ulicy. Nie będzie wtedy porozwalanych koszy po mieście itp.

Czas dzieci jest do godziny 22:00 żeby rano mogli wstać na czas do szkoły, a jak mają później zajęcia to jeszcze żeby zdążył się pouczyć.

chuliganstwa z ulic nie wytepi bo po pierwsze w nocy policja nie zawsze ma czas na lapanie lepkow tylko maja swoje interwencje a nie ma u nas tylu patroli co w duzych miastach a ci z daszynskiego to i tak konbinuja ze starszymi tak jak wyzej zgadzam sie te lepki albo nie maja rodzicow albo ich rodzice sa pijani wiec patologia i to za to zaplaci my wy ci panstwo czyli IV RP

krytyczny - jeśli łebki będą po 22 w domu - to w ten sposób w jakimś stopniu zadziałamy prewencyjnie. taka "godzina" nie tylko będzie służyć przeciwko nim, ale także uchroni ich od następstw wałęsania się po zmroku.
inna sprawa, że rodzice, którzy maja w d... co robią ich dzieci po 22 w tym samym miejscu pewnie będą mieli grzywnę za dowożenie dzieciaka do domu. czyli stworzymy martwe prawo, które nie dotknie tych, których dotknąć ma. a straż zbierać będzie bogu ducha winnych spóźnialskich. więc jeśli TAK to miało by wyglądać to ja jestem przeciw.

Pomysł nie ma samych minusów, choć z pozoru jest kompletnie bezsensowny i ograniczający swobody. Na terytorium całej Rumunii porządku pilnuje... wojsko! Chłopaki w ten sposób odbywają służbę. I jest spokój, można w nocy iść do bankomatu, nie ma pijaków na ulicach, nie ma rozrób, bo na każdym kroku jest "lotna trójka". A jak rozrabiasz, to sam masz nie tylko lotne trójki, ale i jedynki.
A nam brakuje ludzi w policji, więc i tak te chłopaki, o których nam chodzi, wychodzili by lub chowali w bramach.

W Niemczech podobny przepis istnieje od dawna. Policja ma prawo do kontroli nieletnich w " godzinach szkolnych" i nocnych.
Jakie z tego mogą wynikać restrykcje, nie wiem.
Nie słyszałem jednak, aby w Niemczech taki zapis prawny komu kolwiek przeszkadzał, nie wiem też nic na temat ewentualnych sprzeciwów związanych z tym elementem prawa niemieckiego.

Moim zdaniem taki przepis powinien się znaleźć w polskim prawie, powinien on dawać możliwość większej kontroli osób nieletnich, szczególnie w dzielnicach " podwyższonego ryzyka".
Powinno się też kontrolować (podobnie jak w Niemczech) młodzież i dzieci wałęsające się bez celu w godzinach, gdy powinni przebywać w szkole.

No tak - bierzmy przykład z Romunii

Co do przykładu branego z Rumunii. W wielu przypadkach warto... To, że jest to kraj biedny, nie znaczy, że nie ma tam dobrych pomysłów!
Apropos! Ci, o których większość Polaków mówi pogardliwie "Rumunii" to prawie zawsze rumuńscy Romowie, których niespecjalnie tam się lubi. Wyjeżdżają z biedy do kraju, gdzie można żebrać wszędzie, bo mało kto tego pilnuje. W Bukareszcie, jeśli ktoś zaczepiał naszą wycieczkę, kończył po drugiej stronie ulicy - dosłownie przeniesiony przez dwumetrowych żołdaków.

Jednak mimo wszystko, wojsko na ulicach nie kojarzy mi się dobrze. Mam nadzieję, że nikt nie wpadnie na tak "wspaniały pomysł" w Polsce.
Natomiast co do Rumunii jako przykładu dla Polski - nie twierdzę, że nasz (Polaków) obraz Rumunii jest uzasadniony. Mieliśmy zbyt duży i nieprzyjemny kontakt z koczownikami na dworcach swego czasu, więc z całą pewnością masz rację, że nie do końca zgadza się on z rzeczywistością.
Jednak mimo wszystko myślę, że powinniśmy brać przykład z innych krajów, w których konkretne działania przyniosły konkretne rezultaty. Przecież chyba sam nie wiesz Bartosza, czy mieszkańcy Rumunii popierają taki stan rzeczy...
A wracając do tematu, to godzina policyjna dla dzieci i młodzieży jest jak dla mnie zbyt restrykcyjnym rozwiązaniem. Przecież i bez godziny policyjnej Policjanci mogą już w tej chwili legitymować i (jeżeli się nie mylę) osoby do 18 roku życia zatrzymywać w policyjnej izbie dziecka do czasu odbioru przez rodziców... Tu nie jestem pewna, ale może ktoś z Was się na tym zna i napisze jak to jest teraz.
Natomiast wprowadzanie kolejnego martwego zapisu w prawie nie jest chyba najlepszym rozwiązaniem...

Oczywiście - ale chciałem tylko dać obraz rozwiązania, które "źle się kojarzy", ale daje dobre rezultaty - i to niewielkim kosztem. Nie twierdzę, że godzina policyjna będzie właśnie takim rozwiązaniem - przy takich siłach porządkowych na pewno nie będzie! Chybi celu, jak słusznie zauważył Zubek, trafiając w "spóźnialskich", a nie w bandytów czających się w bramach...
Opinie o profilaktyce przyjmuję prawie jak dogmat. Profilaktykę jednak wprowadza się długoterminowo. A jakieś działania są potrzebne teraz. Nie za rok, dekadę czy pokolenie.

http://tinyurl.com/ymxqdq
W Poznaniu podobno to funkcjonuje.
A pomysł wcale nie jest taki zły, i tak długo zły nie bedzie, jak długo rozwydrzone małolaty będą szukac łatwego łupu po ciemnych zaułkach, i rozwalać kosze na śmieci, albo wystawy sklepów.
Nie bedzie bandytyzmu( z udziałem albo w wykonaniu młodziezy) - bedzie czas na wprowadzenie demokracji, a odwołanie "tyranii".

Wszystkim przeciwnikom tego pomysłu odpowiadam, że to nie chodzi o ograniczenie swobód tylko o zwiększenie bezpieczeństwa. Małolaci w godzinach późnonocnych na ulicach nie mają co robić, mają siedzieć w domu. Jeśli ktoś wraca z imprezy, która kończy się nad ranem to troskliwy tatuś lub mamusia może po niego przyjechać i przywieźć do domu. Nie dotyczy to tylko patologicznych rodzin, bo podobne zjawisko można zaobserwować "normalnych" rodzinach. Niech podsumowaniem moich racji będą dzisiaj ujawnione przypadki na Śląsku.