he he a Ja myślę sobie, że zdecydowanie łatwiej przyjmuje się krytykę pod adresem innych niż pod własnym. Jak to manzir kiedyś napisał "prawda w oczy kole". Siła nabywcza na jednego mieszkańca naszego miasta jest dzięki kopalni i elektrowni ( i nie tylko) znacznie większa niż w innych miastach do 50 tys., co skutkuje choćby ilością marketów. Tylko, że społeczność ta jest bardzo specyficzna... zgoła odmienna od społeczności miejskich. to główny powód tej specyfiki. Zresztą zjawisko to jest szczegółowo opisane w literaturze socjologicznej. Nikt tu nie odkrywa Ameryki. Moja rodzina pochodzi z powiatu Święciany na Wileńszczyżnie , oraz z Mińska gdzie pradziadek prowadził księgarnię. a Wasza?

Nie jest to szczególnie odkrywcze, co napisałeś, ale nie do końca rozumiem kontekst - możesz rozszerzyć myśl??

Nie... domyśl się...

No dobra, domyślam się, że restauratorzy z lubością krytykują innych, ale kiedy to ich się krytykuje, złorzeczą i wyklinają na autorów nieprzychylnych opinii - zgadza się???

Myślę że masz całkowitą rację, to też tylko ludzie. Tylko, że ja wierzę w ewolucję... Myślę sobie, że część naszej społeczności już oczekuje podnoszenia standardów czy odmienności, powrotu do tradycji np. lokalnej. To kwestia czasu i przeniesienia akcentu tej siły nabywczej ze starszego na młodsze pokolenie.

wiesz co, z upływem czasu ja się tej śląskości coraz mniej dziwię. ten cały pruski/śląski bum XIXwieczny naprawdę odmienił oblicze tej ziemi i ostatnie prawie 200 lat -ciągle zresztą trwające - na śląsku, trudno chyba uważać za epizod...
poza tym dla mnie kuchnia śląska to nie sery dojrzewające w popiele, ale prosta kuchnia, której zapach czasami można poczuć np w książkach Pana Krajewskiego o Eberhardzie Mocku.

moja mama urodziła się we wsi Powisznie w powiacie oszmiańskim, gdzie mój dziadek prowadził gospodarstwo rolne :P

http://www.miastoluban.pl/index.php?opt ... ews_id=605
21.06 np. warto zajechać do Lubania posmakować tej zacnej i prostej kuchni śląskiej czy łużyckiej.
Pojadę odgapię i poleci niebawem. Ciekaw jestem czy się przyjmie.

dla mnie z kolei absolutną rewelacją kulinarną nazego regionu jest golonka w Działoszynie z zasmażaną kapustą, wg mnie chowają się przy niej nawet - podobno słynne - wiedeńskie golonki z Prateru. nie wiem jak oni to robią, ale robią - chyba zresztą od poczatku świata, bo nie wiem które już pokolenia tym smakołykiem się zajadają. lokal nie wiem, czy ma jedną gwiazdkę, czy pół, w dodatku leży na uboczu i raczej nie wydaje na promocję. robią chyba zresztą tylko to jedno danie - wąska specjalizacja;)
http://bogatynia.naszemiasto.pl/artykul ... ,id,t.html
szczerze mówiąc tak właśnie sobie kuchnię śląską wyobrażam i takimi właśnie daniami zajadł się Eberhard Mock we wrocławskich "lokalach" ;)

Oby wyszło na zdrowie

a postarałeś się kiedyś poszukać golonki na kapuście zasmażanej w Zgorzelcu? Cudze chwalicie swego nie znacie. a co ? Myślisz że kuchnia śląska jest niezdrowa? Czy piszesz, aby pisać?

Bardziej w kontekście przyjęcia się

aaaa no tak: więc pewnie sie uleje

hehe to mały problem

Problem sroblem i dwa gwoździe tak? Ok? dopasuje się...

a dostanę za 20-25 zł taką w zgorzelcu, półkilową golonkę z podwójną zasmażaną kapustą i herbatą?