Warto aby historie, wspomnienia i anegdoty z okresu Polski Ludowej sobie przypomnieć i zachować dla potomnych jako znak czasów i swoiste "memento". Poza tym takie opowieści będą miały też z pewnością walor humorystyczny
Janusz Pawul
2009-01-29 00:02:47, aktualizacja: 2009-01-29 00:02:47
Ostatni polski Pewex działa w Zgorzelcu
Kto pamięta bony, poczuje się tu jak w domu. Właścicielki sklepu stawiają na historię PRL.Choć od czasów dżinsów za bony i żytniej wódki za centy minęły dekady, w Zgorzelcu przy ul. Daszyńskiego wciąż działa ostatni w Polsce Pewex.
- Tutaj naprawdę można się cofnąć w czasie - śmieje się 40-letnia Iwona Kowal ze Zgorzelca.
Na ścianach wciąż ta sama boazeria, lady i regały też takie, jak 30 lat temu. Nawet reklamy są podobne. Panie, które prowadzą sklep, celowo niczego w nim nie zmieniły. Pewex należy do Adeli Bartoszek, Barbary Kurantowicz i Bogumiły Lis.
Kiedyś były w nim ekspedientkami. Gdy na początku lat 90. XX wieku sklepy przestały być placówkami eksportu wewnętrznego, a złotówka stała się walutą wymienialną, postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. Zawiązały spółkę i wykupiły interes. Prowadzą go do dziś pod niezmienioną nazwą.
- Towary w Peweksie zawsze były ekskluzywne. Staramy się, aby dziś też takie były - mówi pani Adela. Choć nie ukrywa, że w dobie hipermarketów i powszechnie dostępnych towarów z zagranicy utrzymanie się jest niezwykle trudne.
- Pomaga nam to, że mamy stałych klientów, że staramy się, by nasz towar był najwyższej jakości - wyjaśnia Adela Bartoszek.
Pan Tomasz, 66-letni mieszkaniec Zgorzelca, mówi, że lubi kupować w Peweksie ze względu na wyjątkowo miłą obsługę.
- Poza tym, wybór wciąż jest bardzo duży, a sklep dokładnie taki sam, jak przed laty - zachwala.
Adela Bartoszek pracuje w Peweksie od samego początku, czyli od 1973 roku. W czasach, gdy na półkach innych sklepów królował ocet, w Peweksie był inny świat.
- Tu zawsze regały uginały się od towarów - wspomina współwłaścicielka sklepu.
W Peweksach można było kupić zabawki, w tym kultowe klocki Lego, materiały budowlane, a nawet samochody. Wszystko zagraniczne, markowe. Zdecydowanie największym wzięciem cieszyła się jednak wódka - żytnia z kłoskiem po 80 centów za pół litra.
- Pamiętam, że kiedy była dostawa, przed sklepem ustawiały się kilkudziesięciometrowe kolejki - opowiada pani Adela. Wielkim powodzeniem cieszyły się także tkaniny i dżinsy, kosmetyki i perfumy, słodycze, kasety magnetofonowe, kawa i szynka Krakus w puszce.
- Rodzice kupowali mi w Peweksie klocki Lego - wspomina pani Iwona, mieszkanka Zgorzelca. - To były takie najmniejsze zestawy, ale cieszyłam się z nich bardzo. Szkoda, że moja córka nie odczuwa już tej radości z zabawek. Będę z nią tu przychodzić - deklaruje. Nic dziwnego - to żywa lekcja historii.