Ależ Panowie - ja chciałem zasygnalizować jedynie fakt, że wybór najkorzystniejszej oferty nie musi się wiązać wyłącznie z jej najniższą ceną. Istnieje szereg innych warunków, które mogą wykorzystać zamawiający, określonych w Ustawie z dnia 29 stycznia 2004 r. Prawo zamówień publicznych... Niestety u nas, jak się wydaje, cena gra decydującą rolę...
Firmy przystępujące do przetargu zdają sobie sprawę z preferencji zamawiającego i właśnie cenowo próbują wygrać przetarg. W efekcie tego często zdarza się, że już w trakcie robót zastępują dobre jakościowo materiały znacznie gorszymi, co później wpływa na żywotność "produktu". Próbują również na szereg innych sposobów "zejść z kosztów" (np. zatrudniając Józka spod budki z piwem na czarno, który nie ma pojęcia o robocie, za to ma jeden cenny walor - jest tani)), co również nie jest bez znaczenia dla efektu końcowego...
Nie jest Wam chyba obca sytuacja, w której firma, wygrywająca przetarg dzięki najniższej cenie, raptem ogłasza upadłość przed zakończeniem robót... Pragnąc wygrać przetarg albo nie doszacuje rzeczywistych kosztów, albo ma nadzieję na to, że uzyska od zamawiającego korektę zamówienia już w trakcie wykonywania prac...
I znowu posłużę się przykładem hali... Niepokojąca jest dla mnie rozpiętość cenowa, pomiędzy składającymi oferty firmami... Pomiędzy najtańszą a najdroższą ceną aż 17 mln zł., natomiast pomiędzy najtańszą a kolejną - ponad 7 mln. zł.
Tak ogromne różnice nie wzięły się z nieba, zapewniam Was...