Drodzy forumowiczem, jak tam wygląda postęp w budowie centrum handlowego w miejscu dawnego przejścia granicznego?

Temat z głównej :

Przyzwolenie na bylejakość: komentarz redakcji

Ciekawi mnie czy redakcja pociągnie temat czy skończy na tym jednym artykule.

Co z tego, że obywatel dzwoni do UM i stara się zwrócić uwagę na jakiś problem, skoro tam nikt nie wie kto się tym zajmuje i odsyłają Cie od jednego do drugiego i tak przez 20 minut, aż wszystko się kończy na tym, że zostałeś przełączony do centrali i od nowa się zaczyna.
Po takim jednym telefonie nie chce mi się dzwonić kolejny raz bo zwyczajnie może mnie być nie stać na rozmowy po minimum 20 minut każda. A wizyta osobista kończy się tak jak autor napisał, że "oszołom". W zeszłym roku poszedłem do UM aby spytać dlaczego na Armii Krajowej nie ustawiono znaków o remoncie (powycinane spore kawałki asfaltu przed remontem kapitalnym), pani stwierdziła że:
PANI - dziury trzeba szybko było załatać
JA - ale znak powinien być tam przed remontem
PANI - na znak trzeba czekać dwa tygodnie
JA - te dziury tam są od tygodnia nie można było pomyśleć wcześniej, poztym firmy mają znaki dlaczego nie ustawili
PANI - tam i tak będzie całkowity remont drogi, właśnie są przygotowywane prace do przetargu, dlatego prace z łataniem zostały wstrzymane
JA - więc nikt nie oznakuje tego odcinka, a jak przeciągnie się przetarg do pół roku
PANI - znak trzeba zamówić to trwa około dwóch tygodni
JA - dobrze, to ja zejdę do burmistrza i zapytam dlaczego tak właśnie temat jest załatwiany
PANI - co, na skargę pan pójdzie?
JA - tak
PANI - może gdzieś mamy jakiś stary znak to postawimy
JA - widzi Pani, jednak można szybciej postawić znak.

Ale jak wszyscy w biurze na mnie patrzeli, że sam zacząłem się zastanawiać czy nie przesadzam i czy nie przeprosić za zabranie im cennego czasu i nie wyjść z podkulonym ogonem.
Za dwa dni znak się pojawił wraz z ograniczeniem.

Wybrałem się ostatnio rowerem wzdłuż Nysy i rzuciła mi się w oczy jedna rzecz.
Na nowym mostku przez Czerwoną Wodę jacyś zakochani przyczepili kłódkę.
Powiem szczerze, że pomysł mi się średnio podoba, bo już widać uszkodzenie farby/powłoki zabezpieczającej nad kłódką.
Jestem ciekawy jaka jest Wasza opinia na temat "nowych, świeckich tradycji". Dla mnie to zwykła dewastacja.

Małpowanie Wrocławia i kłódek na moście Tumskim.

Jak uzbiera się sporo kłódek, to nie będzie widać tych uszkodzeń

Pomysł nie jest nowatorski, więc mi się nie opodoba

Dziś ciężko o coś nowego...
Odgapiliśmy już tyle od innych (jako naród Walentynki choćby) , że to już chyba mi nie robi różnicy. Dewastacja owszem ale jak uzbiera się ich sporo to może być ładne. A może powstanie nowa świecka , zgorzelecka tradycja - marsze zakochanych do mostku celem złożenia tam swojej kłódeczki...?

Dopóki nie będą niszczyć tam wszystkiego, a jedynie wieszać kłódki to według mnie jest to dobry pomysł

też mi się tak wydaje... poza tym wrocławskie kłódki są tak samo oryginalne jak i zgorzeleckie, podobno zaczęło się od mostu złotników we Florencji? w każdym razie jak się wrzuci kłódki miłości do sieci to okazuje się, że europa jest już tym zawalona na całej długości :) zwyczaj podłapał się bezkomercyjnie więc jak go szanuję, młodzi i zakochani byli zawsze i zawsze będą, to choroba wieku dziecięcego, którą każdy przejść musi ;)

Zaczął się remont skweru Ks.Popiełuszki. Stara fontanna już zniknęła, zaznaczone ścieżki wyglądają dość szeroko . Ale to początek remontu zobaczymy jak skończą.

Rozmawialiśmy kiedyś na forum o ul. Boh. Getta i pawilonach, które większość z nas chciałaby wymazać z pamięci. Były plany deptaka, ogródków itp. Chyba się na to nie zanosi, bo kilka dni temu jadąc autem lekko się zszokowałem gdy zobaczyłem że jeden ze wstrętnych pawilonów obity panelami zostaje jeszcze oklejany styropianem. Pomijam kwestie zdrowotne takiego rozwiązania, ale jak się to ma do planów upiększenia ulicy? Czy to może już jej etap? Dla mnie to takie leczenie syfa pudrem... Na stare baraki położy się strukturę i właściciel będzie nie do ruszenia?

Mnie też to martwi Gobo - mam nadzieję tylko, że to wyłącznie twórcza inicjatywa właściciela i nie ma to nic wspólnego z tym, co rzeczywiście zostanie tam zrobione - inaczej to będzie wielka kicha.

A'propos :

Śródmieście się zmieni

ja niestety w upiększenie tego fragmentu miasta nie wierzę... jak domniemuję prywatni właściciele bud właśnie przeprowadzają ich rewitalizację, stąd te styropiany i pastele i ponieważ własność prywatna jest święta nie będzie nic innego, zresztą być może "ludziom to się spodoba" bo ta koszmarna moda na styropiany i pastele pacyfikuje obecnie wszystkie blokowiska, stąd pewnie powszechne przekonanie, że jak coś się tak zrobi to będzie "ładnie"...
poza tym nie bardzo rozumiem tego konkursu na zagospodarowanie, miasto nie jest właścicielem całego terenu więc jak miałby taki projekt zmusić do czegokolwiek właścicieli bud, sklepów czy wspólnoty mieszkaniowe pojęcia nie mam. same elewacje kamienic przy Boh. Getta to rozpacz i nędza. zagospodarowanie Okrzei? też nie wiem co miałoby oznaczać, blok już ma śliczne pastelki i styropiany, dawny dom towarowy centrum z kolei zdaje się już kończyć rewitalizację upiększającą w polskim stylu. Staszica do zagospodarowania? nie wiem, dziwny to konkurs jakiś. Daszyńskiego też nie wiem jak miałoby się zagospodarowywać, fontanna już powstaje a co do reszty to co można zrobić oprócz wymiany chodników?

Lekką ręką wywalić kilkadziesiąt tysięcy na nagrody w konkursie to trochę szokujące - nawet jak dla mnie, a zwykle mało co mnie dziwi:)
Tym bardziej przeraża to o czym wspomniał Neandertalski - nie ma szans, by cokolwiek zmienić w wyglądzie tej ulicy, gdyż to własność prywatna. Właściciel jednego, czy drugiego zgniłego baraku pójdzie do sądu i 10 lat będzie trwało odbijanie piłeczki. O takie rzeczy trzeba było się troszczyć wcześniej, przed sprzedażą placu pod te budy, bo pewnie jest on w rękach prywatnych.

pesymizm mieszkańców Zgorzelca mnie przeraża. Burmistrz miasta musi przeznaczyć trochę środków na propagandę. Myślę że można zacząć od prezentacji; jak mogą wyglądać centra małych miast. Pokazać że może być estetycznie z gustem. Gdzie interes publiczny nie gryzie się z prywatnym. Tylko co zrobić z zazdrością i małością która zakorzeniła się w tym zakątku świata.? Kijem i pałą można by tępić... Tylko taka moja propozycja, siłowe rozwiązanie, bo w zdroworozsądkowość nie uwierzę.

Od 20 lat z syfiastymi blaszakami na rynku kwiatowym nikt sobie nie może poradzić, a my mówimy o rewitalizacji całej ulicy?