Makaron mój błąd ale i tak robimy niezłą reklamę a z tego co wiem jest to na tym forum zakazane

A pomysł z tą imprezą jest bardzo dobry, kiedyś był pomysł z ogniskiem to teraz dla odmiany będą zawody sportowe ;p

Wg mnie pomysł dobry tylko razem z tym powinien iść jeszcze zakaz sprzedaży słodyczy w promieniu ok. 200-300 m od szkoły, żeby dzieci nie zdążyły na przerwie wyskoczyć i kupić.
Podobne zasady są przy niektórych akademikach, gdzie w pobliskich sklepach nie ma w ogóle alkoholu.
Nie wiem jak ze skutecznością ale trzeba od czegoś zacząć

już widzę te tłumy wykupujące marchewki w tym sklepie
A tak dokładnie to Alex pierwszy użył nazwy PSS w tym temacie nie my, więc sam siebie pewnie z tego rozliczy

w szkole nr 5 pani, która także prowadzi sklepik zesponsorowała stoliki i krzesełka dla swojej klasy .....czy mam cos wiecej pisac ??

[ Dodano: Sro Wrz 19, 2007 11:10 pm ]
teraz chyba już nawet kredy nie kupi

dlaczego nie 500-700 m, niektóre dzieci potrafią szybko biegać! wtedy te wysportowane będą biegać po chipsy dla grubasów i sprzedawać z prowizja :-)
pomysł do bani!

Skoro zdrowie dzieci jest dla Ciebie pierdołą to wg. Ciebie kogo będziesz oglądał na halli za parę lat – ligę koszykówki czy rozgrywki puszystych?

Twoje dzieci poza chipsami pewnie lubią również inne rzeczy, czy pozwalasz im na wszystko w dowolnych ilościach?


Typowa dla Ciebie moralność Kaliego Mundurki - ok., trzeba narzucić bo inni narzucili, zakaz sprzedaży „przekąsek” - zamach na wolność (bo wódź na to nie wpadł?). Andrus idź się przewietrz, słońce wyszło



To może poprosimy żeby Mc`Donald odmalował parę ścian w zamian za wyłączność w placówkach szkolnych? Pyszny Mc`coś tam po w-f

Pełne poparcie dla wypowiedzi Zubka. Należy ograniczyć dzieciom na terenie szkół dostęp do artykułów zawierające duże ilości tłuszczu, soli, cukru, konserwantów… A co Tadam czy inni rodzice będą podawać swoim dzieciom poza terenem szkoły to ich wola.
Dziecko w sklepiku powinno mieć możliwość kupienia zamiast zapiekanki, kanapkę, zamiast napoju gazowanego sok, wodę.


Myślisz o czymś konkretnym?

w Stanach była prohibicja, w Polsce alkohol sprzedawano tylko po 13:00... i nic to nie dało. Wprowadzając same zakazy wpychasz kij w mrowisko - myślisz, ze jak zabronisz sprzedaży chipsów w szkole to dzieci będą zdrowe i różowiutkie? I jak chcesz ten zakaz wprowadzić? zakaz sprzedaży czy może zakaz konsumpcji i wnoszenia na teren szkoły takowych paskudztw (kontrole?), ile metrów od szkoły zakaz ma obowiązywać? Jakie artykuły w zamian - ekologiczne? wiesz ile to kosztuje - niekonserwowany sok z jabłek z datą ważności 6 dni? kto będzie ustalał listę? kto będzie płacił za utylizacje przeterminowanych produktów niekonserwowanych?
Problem jest postawiony na głowie - najłatwiej powiedzieć NIEWOLNO! i załatwione. Burmistrz powie "przecież zabroniłem" i ma zdrowe społeczeństwo! Tak?

Otóż nie! problem leży gdzie indziej i tam go należy szukać. Mój sposób na jego rozwiązanie podałem parę postów wyżej.

Tadam,
Burmistrz jest odpowiedzialny za szkoły podstawowe i doszedł do wniosku, że na terenie jednostek jemu podległych nie powinno sprzedawać się tego typu artykułów.
Tu chodzi o ograniczenie dostępu do tego typu artykułów a nie całkowity zakaz sprzedaży w strefie przyległej do szkoły.
Jeżeli uważasz, że Twoje dziecko powinno jeść tego typu rzeczy to nikt Ci nie zabroni dawać mu na to pieniądze. Dlaczego godzisz się na zakaz sprzedaży alkoholu, papierosów nieletnim a nie chcesz zaakceptować ograniczenia sprzedaży pewnych artykułow, które w zjadane dużych ilościach mogą szkodzić Twojemu dziecku?

[ Dodano: Czw Wrz 20, 2007 12:22 pm ]


Atomic, co do ścieżek rowerowych to nie zainteresowałeś się tematem więc najzwyczajniej siejesz ferment. Jeżeli chcesz dowiedzeić się czegoś na temat działań "apostołów" w tej sprawie to zapraszam dzisiaj do mdk na godzinę 19.30 na spotkanie stowarzyszenia THC Promil - sala przy sali widowiskowej

problem leży właśnie w pewnych artykułach, które generalnie nie są zabronione - jeśli szkodzą to Państwowy Zakład Higieny czy inny jakiś tam powinien wycofać artykuł z rynku. Tobie przeszkadzają chipsy (dopuszczone do sprzedaży dzieciom) a mi przeszkadza biały chleb, wole by moje dzieci jadły razowy (oba rodzaje dopuszczone do sprzedaży dzieciom). I będziemy sie tak licytować bez końca.

Za szkole powinni być odpowiedzialni przede wszystkim rodzice!!! A gdyby naszym burmistrzem został R. Giertych... do jakich on wniosków może dojść to chyba sam wiesz.

Odgórny zakaz wiele nie zmieni, potrzebny jest wybór! Dzieci menelopy do szkoły bez chipsów, dzieci tadama do szkoły z chipsami. Wilk syty i owca cała!

Alkohol i wyroby tytoniowe też nie są zabronione.
Ograniczając sprzedaż w sklepikach sprawisz, że dziecko które dostanie od rodzica pieniądze na "drugie śniadanie" nie kupi sobie w sklepiku chipsów tylko coś co nie będzie tylko pustymi kaloriami w ładnym opakowaniu. A co zrobi poza szkoła to będzie wynikało z tego jakie zostały mu wpojone zasady. Te artykuły nie są trucizną ale nie moga stanowić podstawy żywienia młodego człowieka.
Mi nie przeszkadzają chipsy. Przeszkadza mi to, że dzieciaki zamiast jeść coś co będzie dla ich organizmów budulcem jedzą to co reklamowane, niekoniecznie zdrowe. Wiesz że dziecko mając do wyboru kanapkę z serem i chipsy serowe częściej wybierze to drugie.

Ty zdecydujesz czy dasz swojemu dziecku chipsy czy kanapkę zrobioną na chlebie razowym. A propo, czy na śniadanie bądź kolację serwujesz swoim dzieciom paczkę chipsów zamiast "kanapki na razowcu"?

[ Dodano: Czw Wrz 20, 2007 1:05 pm ]


Nie strasz bo jeszcze Andrus usłyszy

są zabronione! przynajmniej do pewnej granicy wiekowej.

Menelopa - my mówimy o dwóch rożnych rzeczach. Mi chodzi o WYBÓR. Chipsy są tylko przykładem/rekwizytem. Tak na prawdę to zdrowo odżywiają się jogini w Indiach - taka dieta była by ideałem w szkołach. Ale diety takiej nie będzie. Dlatego nie chce by moje dziecko chodziło do szkoły gdzie zabrania sie jedzenia chipsów a maluje okna nieekologicznymi farbami, gdzie meble są z paździerza a nie z drewna z lokalnych lasów, gdzie nie zabrania sie jedzenia mięsa a na czarnej liście jest MilkiWay. Menelopa, Admin mi da bana jak napisze cala listę ekologicznych i nieekologicznych rzeczy, zdrowych i niezdrowych, bo mu cale forum zapcham.
Teraz trendy jest kanapka jutro trendy będzie co innego i w te zakazy będziemy brnąć po pachy a dzieci będą sie tylko uczyć jak je omijać. A to jest o wiele groźniejsze - zapewniam Cie.
Wciąż odsyłam do mojego pierwszego posta w temacie.

Myślisz o czymś konkretnym?[/quote]

Myślę o imprezie sportowej dla wszystkich (bez polityki)

[ Dodano: Czw Wrz 20, 2007 1:08 pm ]
napisałem
Jak ktoś już napisał wolałbym aby nasi apostołowie zajęli się poważnymi sprawami np. salą sportową, boiskami do kosza -tej infrastruktury w naszym mieście ubywa zamiast przybywać.
Zapomniałem o ścieżkach rowerowych.[/quote]



Wątek dotyczy: W szkołach bez batoników, czekoladek i coca-coli -
Na forum każdy może się wypowiedzieć, tak mi się wydaje jeszcze. Napisałem wyraznie, że wolałbym aby burmistrz zajął się infrastrukturą sportową niż batonikami. Gdzie tutaj "sieję ferment "?!
Odnośnie ścieżek rowerowych to nie zaobserwowałem ich "wysypu" po naszej stronie (Nysy Łużyckiej), jeżeli się mylę to przedstaw konkrety tylko bez deklaracji że coś będzie.

A moim zdaniem schodzicie na zły tor z tymi zakazami i konsekwencjami.

Sprawa jest o wiele prostsza niż się wydaje. Jeżeli w sklepiku szkolnym nie będzie produktów "zakazanych" to dziecko tego nie kupi, a ponieważ nie będzie miało czasu, albo zauważy zamiast teogo coś na co na pewno się skusi z rzezy zdrowych to cel został osiągnięty.

Dzieci biegające do innych sklepów po chipsy itp produkty "niezdrowe" będą tak czy inaczej jednak będzie to zjawisko marginalne. Bo tak jak na początku w ramach walki z akcją niektórzy będą pokazywać "że czipsy to ja i tak jeść będę" to z czasem na dłuższą metę wszyscy się przystosują, że w szkole dostanie tylko zdrowe rzeczy.

Moim zdaniem pomysł dobry.

a może masz i racje.... ale ja się będę czepiał
kto ustali granice "zdrowości" produktu? pamiętam taka reklamę, w której przekonywano, że jak zjesz taki a taki batonik to tak jak byś wypił szklankę mleka... a mleko przecież zdrowe jest (nie licząc alergików na laktozę)
Dla mnie jest to czubek góry lodowej. Takie działania to jak wyścig zbrojeń, jak walka z dopingiem - jeden środek zabroniony w jego miejsce wchodzą dwa dozwolone o podobnym działaniu.

Zakaz sprzedaży chipsów w szkole może doraźnie coś poprawi (nie wiem) a problemu otyłości wśród dzieci na pewno nie zlikwiduje.

Jeszcze raz sie odniosę do spożycia alkoholu w czasie pracy w latach 80 i obecnie - wówczas był zakaz sprzedaży WSZĘDZIE a problem istniał, teraz alkohol możesz WSZĘDZIE kupić a problem prawie nie istnieje. dziwne...

Alkohol... hmm.. ok a co powiesz na otyłość w Stanach ? tam z nią walczą cały czas i wszyscy mają dostęp. Wydaje mi się, że co do tych produktow to masz rację, i ciężko będzie stwierdzić co jest niezdrowe a co jest na granicy, nie mniej jednak zdrowe produkty jak "marcherka z PSSu " wpływają świetnie na zdrowie, koncentrację i tym samym wchłanianie wiedzy. Stąd też moje zdanie, że pomysł jest dobry.