przekorny pisze:
krytyczny:
Przeczytałem Twój post chyba z dziesięć razy..[ciach]
I zdaje się że o kolejne dziesięć za mało. Jeśli uważasz, żeby dzieci należy w celach wychowawczych wysyłać w kamasze to szybko zmień partię, znajdziesz tam dobrych nauczycieli. Jeśli chcesz stosować wobec dzieciaków, nastolatków metodę "za ryj" to zaprzyjaźnij się z Giertychem.
Jeśli mówię o wolnym wyborze, nie mówię o wolnym wyborze bez żadnych ograniczeń. Pierwszym i najważniejszym ograniczeniem są konsekwencje jakie wynikają z tego wyboru. Tu jest rola rodzica, szkoły
uświadamianie następstw decyzji i wspomaganie w łagodzeniu skutków złych, oczywiście jednak w taki sposób by została z tego nauka.
Jeśli dziecko, nie może dokonać wolnego i świadomego wyboru, zamykasz mu drogę do tego, by zapoznało się z możliwymi skutkami swojej decyzji. Gdy wejdzie w dorosłe życie, jak ognia będzie się bało podejmowania decyzji, z prostego powodu, bo przez całe wcześniejsze życie ktoś mu mówił : tak jest dobrze a tak jest źle, to Twój wróg a to Twój przyjaciel. Staje się przedmiotem a nie podmiotem.
Cytuj:
To chyba tacy właśnie rodzice jak Ty są winni zachowaniom młodych ludzi, jakie mamy możliwość obserwować na ulicy. Przekleństwa, przemoc fizyczna, eksperymentowanie z alkoholem, narkotykami etc.
To mnie teraz rozbawiłeś. Jak rozumiem mam czerpać z szerokiego arsenały kar cielesnych: począwszy od klęczenia na grochu a kończąc na nap.....niu pasem ? Wiesz, zostawię to Tobie ja radzę sobie bez tego z niezłych skutkiem zresztą.
Mogę Ci wskazać parę innych przyczyn tego że są dzieciaki które zachowują się w sposób taki jak opisujesz : bieda, rozwarstwienie i ogromne kontrasty społeczne, upadek autorytetów, patologie na czele z alkoholizmem, pogoń rodziców za środkami do życia i związany z tym brak czasu zainteresowania się losem własnego dziecka to tylko parę z możliwych przyczyn. Często się one łączą co jeszcze bardziej potęguje skutki.
Cytuj:
Marzy mi się ujrzeć Ciebie w roli nauczyciela,..w sytuacji, kiedy grupa wyrostków kierując się własną wolą,..."wyważywszy" konsekwencje,...wkłada Tobie na głowę kosz ze śmieciami.
Wiesz muszę kiedyś spróbować, a może zrobimy to razem, ja po swojemu Ty po swojemu. Ja spróbuje do nich dotrzeć, a Ty wprowadzisz pruski dryl. Ja będę z nimi rozmawiał a Ty będziesz ich tresował. Ja będę wskazywał granicę i skutki ich decyzji a Ty zostaniesz panem i władcą wskazującym jedyną słuszną drogę. Zobaczymy komu ostatecznie włożą na ten kosz na głowę.
Ocieramy się też i inny problem: powołanie. Znam kilku nauczycieli którzy są nauczycielami z powołania i jakoś w rozmowach nigdy nie poskarżyli się na to, że nie mogą sobie poradzić z uczniami. Zawsze znajdą sposób. Znam też jednego takiego który traktuję to jako zwykły zawód, równie dobrze mógłby być hydraulikiem (bez obrazy dla wszystkich wykonujących ten zawód) i on ma problemy. Nie każdy może być nauczycielem jak nie każdy może być chirurgiem.
Podsumowując. Jeśli uważasz, że wszechobecne zakazy i nakazy, że zdobywanie autorytetu nauczyciela ma opierać się na zastraszaniu "wyciskaniu" posłuszeństwa, że szkołą ma być instytucją represyjną to się nie zrozumiemy.