Z tego co mi wiadomo to właściciel firmy transportowej zainwestował swoje pieniądze w zagospodarowanie obecnego dojazdu. Nie znam szczegółów sprawy ale z tego co się dowiedziałem właściciel ów firmy współpracował z poprzednią władzą. Sama władza zabiegała o to żeby ta nieszczęsna obwodnica miała inny kształt. Były zastępca burmistrza ds. inwestycji wraz z architeketem miasta prowadzili rozmowy zmierzające min. do tego żeby wybudowano prawoskrętny zjazd z obwodnicy tak żeby można było dojechać do firmy transportowej czy mechanika. Niestety, ich starania nic dały zamierzonego rezultatu. Z DZDW dostali pismo o treście podobnej do tego co ja a mianowicie projektant ze względu na bezpieczeństwo etc. nie przewiduje żadnych zjazdów, krzyżówek, przejść dla pieszych. Tylko skoro projektant tak bardzo dba o bezpieczeństwo kierowców to dlaczego nie przewidział wiaduktu i zamiast tego chce postawić na przejeździe kolejowym znak stop? Bo tu nie chodzi o bezpieczeństwo tylko o kasę!!! Na ul. Reymonta nie będzie ronda tylko krzyżówka bo rondo pomimo, że jest bezpieczniejsze kosztuje wiecej niż krzyżówka. Każdy zjazd to kolejne wydatki, wiadukt kosztuje tyle co połowa inwestycji (podobno). Wydaje mi się, że rozmowa DZDW z naszymi władzami na temat obwodnicy toczyła się w klimacie "Oto plan obwodnicy. Nie podoba się? To albo bierzecie to co wam dajemy albo obwodnica będzie... tylko na mapie"
Należy docenić starania osób które zabiegały o tą obwodnicę. Gdyby wtedy nie zaczęto budowy obwodnicy to teraz pisalibyśmy na forum posty do burmistrza "co z planowaną obwodnicą?" bo prawdopodobnie nic z tej inwestycji by nie wyszlo. Tu pojawia się pytanie - pozostać idealistą i odrzucić projekt czy zacząć budować mając nadzieje, że da się coś w międzyczasie zmienić.
Teraz jest ostatnia szansa żeby to zrobić. Każdy wie, że obwodnicę trzeba skończyć. Ale możemy postarać się wpłynać na inwestora by zmienił swoje plany. Skoro tej sprawy nie dało się załatwić za zamknietymi drzwiami to należy nagłośnić sprawę na tyle aby każdy mógł się dowiedzieć co planuje się dla nich w mieście. Wyrażając społeczny protest jesteśmy w stanie wesprzeć obecną władzę w przeforsowaniu zmian. Liczę, że wczorajsze rozmowy pani burmistrz oraz architekta miasta z DZDW coś dały, i jest szansa na zmiany.
Bog180, mieszkamy w kraju gdzie są chore przepisy do których nasi urzędnicy muszą się dostosować. W naszym urzędzie jest wiele osób, którzy przedkładają dobro naszego miasta nad wiele innych spraw. Może to brzmi dziwnie, szczególnie jak się spojrzy na to co mamy za oknami, ale wiele osób pracujących na Domańskiego stara się aby to wszystko miało ręce i nogi. Co z tego, że architekt miasta przychylnie patrzy na moje propozcje utworzenia dróg rowerowych i jest chętny wesprzeć mnie w tych działaniach skoro nie ma do tego podstaw prawnych. Dlaczego? Ponieważ droga rowerowa ma przebiegać przez tereny należące do UM, starostwa oraz gminy wiejskiej a architekt może podejmować decyzje tylko w sprawach terenów należacych UM. Więc muszę prosić o zgodę jeszcze starostę i wójta...proces się wydłuża. Nam, zwykłym mieszkańcom miasta, wydaje się, że teren leżący pomiędzy jedną rogatką miasta a drugą należy do miasta - nic bardziej mylnego. Dowiedziałem się o tym chcąc zrobić coś zrobić dla tego miasta. O tym się nie mówi bo to jest niemedialne ale w zasadzie każda sprawa to przepasłe teczki dokumentów, korespondencji... Gdyby nie pasja tych ludzi to wiele spraw nie miałoby szans realizacji. Jestem przekonany, że gdyby nie głupie przepisy to nasze miasto wyglądało by zupełnie inaczej. Ale jest jak jest - dali im wędkę ale zapomnieli dorzucić haczyk i żyłkę
Co do "ciała doradczego" to zapraszam na czwartkowe spotkania forumowiczów - tam spotykają się ludzie, którzy poza pisaniem na forum chcą rzeczywiście coś zmienić. Temat "ciała doradczego" był poruszany na ostatnim spotkaniu. Nie jest problemem utworzenie "ciała doradczego" - problemem jest przekonanie pewnych osób aby przy podejmowaniu decyzji uwzględniały pewne sugestie.