Pewnie jak nikt nie pisze, to również nikt nie czyta

, po co więc pisać?
Restauratorzy są lekko zawiedzeni sobotnią pogodą. Byłem w piątek i w niedzielę. W piątek raczej w Goerlitz, w niedzielę raczej (więcej, dłużej) w Zgorzelcu. W piątek zdecydowanie bardziej podobało mi się po tamtej stronie, w niedzielę u nas. Najciekawszy jednak moment przeżyłem korzystając z toytoja przy Piwnicy Staromiejskiej. Najpierw zdziwiła mnie opłata za kibelek, także dla gości korzystających z oferty gastronomicznej Piwnicy, więc się cofnąłem, potem jednak, po kolejnym kufelku, wyjścia nie było, więc poszedłem, odliczając wcześniej, skrupulatnie 1 zł na tą okazję. W środku czyściutko, pachnąco, i nawet papier był, nie było chyba wody do opłukania rąk. Wychodząc, wrzuciłem należną złotówkę do szklanej popielniczki z drobniakami. Reakcja pani siedzącej przy stoliku przy Toytojach była zadziwiająca. Najpierw wstała z krzesła, krzyknęła, potem rozrzuciła drobne po staromiejskim bruku. Wtórował jej męczyzna, najwyraźniej mąż. Posądzony zostałem o oszustwo w opłacie za szczanie. Zdaniem małżeństwa, prawdopodobnie ukraińskiego (tania siła robocza), powinienem położyć należność obok szklanej popielniczni, celem jej przeliczenia przez zawiadowców kiblowych, widać, takie zwyczaje na wschodzie, a ja ich nie znałem. Uczciwie przyznaję, że do rękoczynów nie doszło, ale było mi skrajnie nieprzyjemnie, gdy klienci przy stolikach dziwnym wzrokiem obserwowali spektakl, którego byłem sprawcą i kombinowali: na ile gość 'skubnął' obsługę kibelka, na 5 groszy, czy może na 15?...
Może dołączę później stosowną fotkę, która będzie uzupełnieniem opisu tej dziwnej historii.
Swoją drogą, status dawnej Staromiejskiej bardzo się musiał obniżyć, skoro takie rzeczy się tam dzieją. Dodam, że córka wcześniej poszła skorzystać ze 'stacjonarnego' WC w Piwnicy, gdzie została sterroryzowana przez tą samą kobietę żądaniem zapłacenia 5 zł za użycie toalety. Wybroniła się jednak mówiąc, że kupiła napój dla syna na terenie obowiązywania opisywanych przepisów. Wygląda, że wschód opanowuje strategiczny obszar polskich toalet.
W Goerlitz ani razu nie żądano ode mnie opłaty za kibelek.
tu jest