Tadam – bardzo się cieszę, że przebrnąłeś przez te 30 stron – nigdy nie zakładałem, nawet przez moment, że odpuścisz

.
Szukając danych w założeniu od razu odrzuciłem wszystkie dostępne dokumenty z rozszerzeniem gov.pl jako „cuchnące propaganda sukcesu”, ale w tedy niewiele pozostało. To co znalazłem okazało się, że nie jest dla Ciebie wystarczająco niezależne i wartościowe merytorycznie. Nie wiem na jakiej podstawie tak oceniłeś pracę pracownika naukowego ( choć tylko doktora) zajmującego się zawodowo ekonomią i publikującego w tym temacie.
Nie wiem też skąd można brać dane do analizy, skoro są one wykonywane na zamówienie rządu i Brukseli ( a te jak sugerujesz są be). Na żadnego innego zleceniodawcę się nie natknąłem. Myślę, że czym innym jest zbieranie danych, a czym innym ich analiza. W tym kontekście nie jest żadną zbrodnią korzystanie z danych oficjalnie podawanych. W dodatku prace, które znalazłem sygnowane są autorytetem uczelni, co wg. mnie zwalnia je z podejrzeń manipulacji.
Nie wiem również skąd Twoja niechęć do modeli, które wybrał Rutkiewicz. Chyba nie dla tego że autorem MaMoR2 jest dr Kaczor z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, a Hermin wymyślił inny doktor - John Bradley?

Zastosowanie tego typu modeli o wielu parametrach i zmiennych rozumiem w ten sposób, że raz się dodaje zmienną a raz nie. Zaistniałe różnice są obrazem wpływu owych zmiennych na ogólny obraz. Zatem, jeśli Rutkiewicz przeanalizował dane z uwzględnieniem wartości funduszy unijnych, to albo zobaczył różnicę na niekorzyść przy ich braku, albo sobie to zmyślił.
Skąd masz dane na temat wzrostu PKB od upadku komuny? W sumie to faktycznie startowaliśmy z bardzo niskiego pułapu – po oberwaniu się dna każda zmiana musiał być in plus, ale przecież nawet nie będąc w unii korzystaliśmy z różnych środków pomocowych, przedakcesyjnych itp. Gdyby wzrost podyktowany był tylko geniuszem Polaków, to na mój chłopski rozum im bliżej naszych czasów tym tempo skoków powinno się zmniejszać przy wciąż rosnącej wartości. Tak się jednak nie stało.
Rutkiewicz nie twierdzi, że cały czas notujemy wzrost dzięki środkom unijnym. Pisze
Cytuj:
W pierwszych latach członkostwa Polski w Unii Europejskiej (2004–2006) wpływ Funduszy Europejskich na gospodarkę Polski był nieznaczny
a za główne czynniki naszego wzrostu w 2008 r. uznał
Cytuj:
wzrost konsumpcji prywatnej (o 5,4% w stosunku do 5% w 2007 r.), będący rezultatem korzystnej sytuacji na rynku pracy i wysokiej dynamiki dochodów do dyspozycji w gospodarstwach domowych. Czynnik ten miał decydujący wpływ na wzrost PKB o 4,9% (wobec wzrostu o 6,7% w 2007 r.)
. Autor uważa jednak, i wg. mnie słusznie, że fundusze unijne były i są dla Polski bardzo istotne.
Myślę, że w makroekonomii czas tych kilku lat jest zbyt krótki, by powstała jakaś super wypasiona praca profesorska na ten temat. Póki co musimy korzystać z opracowań doktorków, choć jeśli o mnie chodzi ich pisanina jest bardziej dla mnie zrozumiała

Na zakończenie z raportu ibs: Podsumowując można powiedzieć, że choć badania empiryczne pokazują, że subsydia inwestycyjne są obciążone ryzykiem jałowej straty, substytucji oraz wypierania, to wyniki symulacji przeprowadzonych na potrzeby niniejszego badania pokazują jednak, że efekty pozytywne przeważają nad negatywnymi.
I tym optymistycznym akcentem dziękuję za uwagę – Yello – teraz możesz mnie zabić

.
http://www.studreg.uw.edu.pl/pdf/2008_2_herbst.pdfhttp://www.univ.rzeszow.pl/pliki/Zeszyt18/13.pdfhttp://ibs.org.pl/site/upload/publikacj ... RR_IBS.pdfhttp://biznes.pl/wiadomosci/kraj/bcc-wy ... detal.htmlhttp://serwisy.gazetaprawna.pl/transpor ... w_pkp.html