Wypowiadałem się w sprawie wspomnień a w tej sprawie nie , więc chciałbym sie usprawiedliwić . Od wielu lat nie mieszkam w mieszkaniu spółdzielczym ale przez kilkunastoletni okres zamieszkiwania na Wyspańskiego miałem ze spóldzielnią wiele doswiadczeń, dla sprawiedliwosci powiem, że i dobrych i złych. Z tym, że za prezesury p. Detki tych dobrych nie było. Czując się wywołany doi tablicy przez Mieszczucha podziele się kilkoma uwagami.
Zdecydowanie przekonany jestem, że nikomu na dobre nie wychodzi podział w realich niejasnych własnści nieruchomości, ruchomości czy tez infrastruktury. Z obserwacji widze, że 90 % wspólnot mieszkaniowych to cierpiace ofiary ustawy o lokalach. Niestety nazbyt często w naszym kraju triumfuje prawda, że duzy moze więcej. Wiele firm i organizacji, które sie podzieliły i uzyskały wymarzoną "wolność" przekonały sie ze jest to stan iluzoryczny.
Z doswiadczeń innych krajów widac, że wolnośc taka jet prawdziwa jeżeli ma określony obszar wolności ale ma tez okresloną na zdrowych zasadach wspólprace i wspólzależność. Wyraża sie ona najczęściej wspólną reprezentacją i wspólzarzadzaniem. Pierwsza po to żeby być partnerem w rozmowach z innymi równiez duzymi podmiotami a drugie z powodów ekonomicznych, dobre zarzadzanie jest bardzo drogie i małych po prostu na to nie stać .
|