No to ja walę z grubej rury :!:
Kilkadziesiąt minut temu, jechałem sobie z synem na rowerze, jechałem po chodniku.
Nagle od tyłu zajechał mnie wielki srebrny mercedes, wjechał na chodnik (w tym miejscu bardzo wąski), celem zaparkowania samochodu i potrącił mnie lusterkiem o mało nie przewracając.
Roztrzęsiony spytałem co on sobie sobie myśli, kim on wogóle jest że rozjeżdża ludzi na ulicy. Facet i siedziaca obok niego żona zaczęli cwaniakować że to ja zachaczyłem o lusterko

. Więc zawiadomiłem policję i czekałem na ich przyjazd.
Przyjechało dwóch miłych panów. I zapytali co się stało. Więc ja opowiadam, a oni to będzie mandat, rowerem się po chodniku nie jeździ. Facet zaczął kłamać że on sobie stał na chodniku, a policjant że tak czy inaczej złamał przepis bo nie zachował wystarczającego miejsca dla pieszych i też będzie mandat.
Ja zapytałem policjanta czy w naszym kochanym Zgorzelcu odwarzyłby się wyjechać z małym dzieckiem rowerem na ulicę. On nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć, znów zaczął że przepis to przepis i jak mi coś nie pasuje to z dzieckiem mam choodzić pieszo albo wozić wózkiem. Synka przewoziłem na rowerze w specjalnym, atestowanym foteliku ze specjalnymi pasami. Odmówiłem przyjęcia mandatu. Plicjant powiedział że w takim razie skończy się w sądzie. W międzyczasie poprosiłem o zbadanie alkomatem pana który mnie potrącił. No i zbadali jegi i mnie, wynik u obu 0,00.
Skończyło się pouczeniem, nie byłem tym zadowolony, ale po sądach też się włóczyć zamiaru nie miałem. Na zakończenie powiedziałem policjantowi że we Wrocławiu to może bym wjechał z dzieckiem na ulicę, ale w Zgorzelcu nie. I nawet gdybym miał co dzień mndat łapać, i tak będę z dzieckiem po chodniku jeździł. Wsiadłem na rower, powiedziałem do widzeniam panom policjantom i pojechałem w swoją stronę.