Przybyliśmy, odebraliśmy pościel i rozpoczęliśmy wstepna integrację:
W sali kominkowej przywitaliśmy stała rezydentkę
Orla - Śnieżkę
Strażniczki ogniska domowego zadbały o ogień na kominku a część męska o paliwo.
I nastąpił dalszy ciąg integracji w towarzystwie córki Śnieżki - Miszy
Następnego dnia pogoda wcale nie zachęcała do wyjścia, ale Stachu, gospodarz Orla, funkcjonował już od rana. Nocna wichura, która powaliła starą topolę osłabła. Nas pogoda nie wystraszyła i postanowiliśmy ruszyć na szlak.
Na szlaku w kierunku granicy.
Nepomuk pilnuje mostu na Izerze.
W Izerze i w Izerce wody było wyjątkowo dużo. Zazwyczaj można je przejść suchą stopą.
We wsi Izerka odwiedziliśmy Muzeum Gór Izerskich.
Ostatni dom w Izerce to Peszakowa Chata. Można sie tu posilić. My doczekaliśmy się końca deszczu.
Dalsza trasa do Smedavy przebiegała wśród izerskich torfowisk.
Niebo wciąż zasnute było nisko wiszącymi chmurami.
I wreszcie dotarliśmy do Smedavy.
W drodze powrotnej pogoda była już znacznie przyjemniejsza. Widac było oznaki zapowiadanej poprawy pogody.
W dobrej kondycji i humorach osiągnęliśmy Izerkę. Stąd pozostało nam już tylko 4 km do Orla.
To co nastąpiło po powrocie nie zostało zarejestrowane aparatem. Powiem tylko, że na Orlu odbyło się Pożegnanie Lata połączone z Nieoficjalnymi Mistrzostwami Polski Na Potrawę Z Kociołka oraz z Przeglądem Piosenki Smętnej. Wszyscy braliśmy udział w konsumpcji potraw oraz ogólnej integracji. Kto nie był powinien żałować, chociaż trudno żałować czegoś o czym nie ma się pojęcia.
Niedziela przywitała nas pięknym mglistym i słonecznym porankiem.
Skoro świt o 9 wyruszyliśmy na Rozdroże Izerskie, skąd wystartowaliśmy do celu naszej niedzielnej wędrówki - Kopalnia Kwarcu "Stanisław".
Droga pod górę czasami była stroma, ale w końcowym odcinku biegła pod górę dosyć łagodnie.
Otaczająca przyroda mogła wprawić w zachwyt i osłupienie.
Po drodze było również coś dla łasuchów.
Skałki Zwaliska stanowiły dla jednych wspaniały punkt widokowy a dla innych wyzwanie by popróbować sił we wspinaczce skałkowej.
Widok na Kopalnię Stanisław ze skałek Zwaliska.
Osiągnęliśmy cel.
Zejście na dno kopalni, mimo, że okraszone pięknymi widokami było dosyć karkołomne.
Mieszczuch nie ukrywał swojej wielkiej radości z dotarcia na dno kopalni.
Intensywnie poszukiwaliśmy kryształów kwarcu w świeżym urobku.
Z gór schodziliśmy starym nie oznakowanym szlakiem zrywkowym.
W drodze powrotnej zwiedziliśmy również poniemieckie sztolnie w okolicach Leśnej.
"Nasi tu byli"
A niektórym adrenaliny wciąż było za mało.
