Czy ktoś wie, czy w tym roku będzie organizowany Sylwester obok Centrum Sportowego dla mieszkańców Zgorzelca, tak jak to bywało w poprzednich latach?
Bo jakoś cicho...

Jak by tu powiedziec zeby nie wyszlo ze sie czepiam
poprostu mamy kryzys i w zwiazku z tym kryzysem nikt chyba nie pomyslal o takiej imprezie
a korzystajac z okazji pragne wszystkim zlozyc najlepszego w nowym roku

nic się nie działo pod Centrum, chodziła tam garstka młodzieży i trochę pijanych dorosłych z petardami - tyle

brawo władzunia nie chciało się nawet nagłośnienia z muzyką postawić

Zgorzelcowi to zawsze daleko do Bogatyni, tam jakoś zawsze potrafią zoorganizować imprezę tak było o pólnocy super pokaz fajerwerków itd. powinni od nich praktyki pobierać hehehe

Kiedyś organizowano imprezy sylwestrowe również na Przedmieściu Nyskim oprócz oczywiście imprezy koło Centrum Sportowego. Frekwencja była wysoka, przychodzili nawet sąsiedzi zza Nysy Łuż. Teraz komuś brakuje pomysłów i woli

Ja nie tesknie za Sylwestrem przy granicy. Pamietam jak handlowcy zabijali dykta witryny, bo bali sie pijanych, agresywnych debili niszczacych wszystko dookola. Pamietam tez imprezy pod Centrum Sportowym i idiotow rzucajacych w najwieksze skupiska ludzi butelkami po szampanie a pozniej duzymi petardami.
Ochrony nie bylo nigdy zadnej, zwykle stalo tylko jedno auto Strazy Pozarnej. Policji nigdy w takich miejscach nie uswiadczylem, nie mowiac o Strazy Miejskiej, bo Ci pewnie zabarykadowali sie w swojej siedzibie:)

Na przedmieściu raczej nie kojarzę żadnych "większych" sylwestrów.
Pamiętam jednak tak jak gobo007 te sylwestry z początku lat 90-tych, gdy ludzie zbierali się koło mostu - na Daszyńskiego i Piłsudskiego (wtedy chyba jeszcze Świerczewskiego). Fakt było trochę zadym i chaosu, ale były to dość specyficzne imprezy, chociażby z socjologicznego punktu widzenia. Nie było tam żadnej muzyki, występów, przemówień etc., a mieszkańcy a tak zbierali się, żeby razem świętować nowy rok, pobyć razem.
Ciekaw jestem jakie są wasze wspomnienia z tamtymi sylwestrami? Może ktoś ma jakieś zdjęcia z tamtego okresu?

W zasadzie podobne - był to fenomen i można było za frico oberwać w ryj



Ani jednego - to jeden z niewielu momentów , gdy aparat zostaje w domu

Tak, pamiętam te chwile braterstwa. Właściciele okolicznych sklepów zabijali okna deskami a w powietrzu latały puste butelki po szampanie. Byczo było.

A raz to nawet jakiś pilnujący mundurowy (wojsko?) chciał mi oddać broń, taki był napruty. Teraz Polska!