Witam wszystkich forumowiczów
Postanowiłem się tu zarejestrować i napisać ten temat, ponieważ mam już dość naszych zgorzeleckich stróżów prawa. Każdy jest tylko człowiekiem tak samo policjanci jak i zwykli mieszkańcy naszego "pięknego" miasta i każdy może popełniać błędy jednak nie wszyscy są równo traktowani.
Opisze tutaj kilka sytuacji, w których uczestniczyłem lub byłem świadkiem.
Jakiś czas temu spacerowałem sobie z dziewczyną ulicą warszawską. Było już dość ciemno, a panowie z drogówki ustawili się przy pierwszym moście od strony centrum sportowego tuż przy zjeździe na odkryty basen. Nagle od strony ulicy łużyckiej jedzie starszy pan autem marki pikaczento

i miał uszkodzoną jedną lampę, tak że prawie nie świeciła. Za nim słychać znajome "bumcy bumcy" i auto pozbawione tłumika, które cisnęło na oko koło 9 dych w terenie zabudowanym marki "rozpadający się merSedes". Oczywiście nasi kochani stróże prawa zareagowali na ten występek zatrzymując tegoż "przestępce". Mowa tu oczywiście o tym biednym człowieku "bez lampy". Niestety panów w tym drugim sportowym aucie już nie zatrzymano... nie wiem jak skomentować tą sytuacje. Pamiętam tylko, że nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.
Kolejną przygodą jaka akurat mi się przydarzyła miała miejsce w centrum miasta. Ciepły słoneczny dzień, a ja na rowerku jadę sobie spokojnie jak zwykle chodnikiem. Cisza spokój i brak żywej duszy prócz mnie. Nagle! Radiowóz podjeżdża na kogucie do mnie i nakazuje mi się zatrzymać. Oczywiście przetrzepali mnie sprawdzili mój rower, a kiedy nic nie znaleźli wlepili mi mandat za jazdę po chodniku... ale to nie koniec historii! Po chwili pojawia się starsza kobieta i dwie dziewczynki (miały może po 12 lat) cała trójka też zarobiła mandaty za jazdę po chodniku... Jeździłem wiele razy po chodniku, ale oczywiście nie w taki sposób żeby komuś przeszkadzać i do tego powoli i spokojnie, nigdy żaden patrol nawet nie zwrócił mi uwagi. Czyżby zabrakło pieniążków na wypłaty? Tego się już pewnie nie dowiemy. (Dodam, że nigdy nie byłem karany ani pouczany)
Kilka dni później pan policjant sam ciśnie rowerkiem i co?! Nikt mu mandatu nie wlepił...
Często byłem też świadkiem brawurowych akcji policji łapiących przechodniów wracających po całym dniu roboty do domu obładowanymi siatkami z zakupami przechodzących w niedozwolonym miejscu. Rozumiem to jest wykroczenie, ale bądźmy ludźmi...
"Miłym" akcentem na zakończenie jest to, że często wieczorem wychodzę z psem na spacer lub wracam od rodziny/dziewczyny i widzę grupki młodych panów, którzy szpanują przed koleżankami lub resztą kolegów. Przewracają śmietniki nie raz uszkadzając przy tym czyjeś auto, niszczą drzwi od klatek schodowych, rozbijają butelki i ogólnie zachowują się jak bydło. Niestety ani razu nie widziałem sprawnej interwencji... ba! W centrum miasta często się coś dzieje, a patrole policji widzę stosunkowo rzadko.
Mógłbym tu opisać jeszcze pędzące po ulicach auta, które nie raz mogły pozbawić kogoś życia, ale chyba już dość sobie nagrabiłem
Nie chce powiedzieć, że nasza policja jest całkiem niekompetentna. Uważam tylko, że często idą na łatwiznę i wlepiają mandaty/kary w przypadkach gdzie naprawdę powinni być wyrozumiali. Niestety często w poważniejszych sprawach brakuje naszych stróżów prawa.
Wiem, że jazda na rowerze i jazda 50 km/h za szybko to wykroczenie, ale jakim zagrożeniem może być rowerzysta na pustym chodniku, a jakim wariat w centrum miasta?
A co wy sądzicie na temat sprawnego działania naszych panów policjantów?
