Panie Pławiak, ma pan cięty język, ale skąpą wiedzę. Jednak nie będę teraz rozpisywać się nad ludzkimi nieudolnościami. W odpowiedzi na pana „wyjaśnienie” postaram się opisać czytelnikom całe zdarzenie dla rzetelnego odbioru sytuacji.
1 czerwca 68 uczniów i 6 opiekunów, miało wyjechać na zieloną szkołę do Dźwirzyna. Zgodnie z podpisaną umową z firmą „WYNAJMUJĄCY” stawiono do dyspozycji najemcy dwa autokary turystyczne. Po rutynowej kontroli pojazdów przez Policję, jeden autobus został odprawiony pomyślnie i wyjechał w trasę, a drugi z nich został zakwestionowany i niedopuszczony do ruchu z powodu 5-cio centymetrowego pęknięcia szyby. Zgodnie z podpisaną umową najmu autokaru wynajmujący zobowiązany był do niezwłocznego zastąpienia niesprawnego autobusu innym autokarem o takim samym standardzie. Wobec powyższego wynajmujący zaczął poszukiwania transportu zastępczego. Aby nie tracić czasu, ja jako kierownik wycieczki podjęłam się również poszukiwania. Dotarłam do firmy przewozowej „Vektor” ze Zgorzelca, która zaoferowała swoje usługi w trybie pilnym. Po konsultacji z Panem WYNAJMUJĄCYM (w ramach umowy pisemnej) oraz jego telefonicznych ustaleniach cenowych z właścicielem firmy „Vektor” Panem Jackiem Pławiakiem, dostałam informację, aby przyjąć usługę firmy „Vektor” – jako transport zastępczy na przewóz dzieci do Dźwirzyna. Pan Pławiak ( w rozmowie telefonicznej) od razu postawił warunek, że autobus nie wyjedzie z Bolesławca bez zapłaty. Po chwili uzgodnień doszliśmy do porozumienia, że otrzyma wynagrodzenie w ustalonej z Panem WYNAJMUJĄCYM w kwocie 4000 zł za wykonany kurs na miejscu, w Dźwirzynie. Tak też uczyniłyśmy, przy świadkach, na miejscu, w imieniu Pana WYNAJMUJĄCEGO i z jego środków finansowych zapłaciłyśmy kierowcy kwotę 4000 zł na którą nie chciał dać nam żadnego pokwitowania, tłumacząc, że po powrocie zostanie wystawiona faktura przez księgowość firmy na tą kwotę.
Jednak jako kierownik wycieczki czułam obowiązek dopełnienia wszelkich starań, aby impreza przebiegała bez zakłóceń i w poczuciu pełnego bezpieczeństwa. Mając na względzie kłopotliwą sytuację Pana WYNAJMUJĄCEGO i długi okres wymiany przedniej szyby w autokarze, zapytałam kierowcę czy istniałaby ewentualność przywiezienia nas z Dźwirzyna 9 czerwca. W odpowiedzi usłyszałam, że niemalże w tym samym terminie (do 10 czerwca) w sąsiadującej miejscowości Ustronie Morskie jest autobus firmy „Vektor” razem z dziećmi przebywającymi na zielonej szkole, więc jeśli istniałaby taka konieczność, to ten autobus mógłby nas przywieźć do Bolesławca i wrócić do Ustronia. W związku z powyższym kierowca zaproponował mi jeszcze potwierdzenie tej tezy u szefa firmy „Vektor”, który drogą telefoniczną potwierdził taką ewentualność. Dodał, że gdybyśmy skorzystali z tych dwóch usług, to łączny koszt przewozu w dwie strony wyniósłby 7000 zł. Jednak moja czarna wizja się nie sprawdziła i Pan WYNAJMUJĄCY przyjechał 4 czerwca do Dźwirzyna sprawnym autokarem kontynuując wcześniej podpisana umowę.
Tymczasem w sobotę – 6 czerwca dostałam telefon, że specjalnie dla nas przyjechał autobus ze Zgorzelca, który będzie do naszej dyspozycji do czasu wyjazdu. Ja stanowczo zaprotestowałam, gdyż takiej umowy nie było. Po tym proteście dostałam telefon od właściciela firmy „Vektor” z pogróżkami. Następnie po godzinie zjawili się w ośrodku w Dźwirzynie dwaj kierowcy firmy „Vektor”, w celu wymuszenia rzekomo ustnej umowy na wynajem autobusu – do której nigdy nie doszło. Na siłę chcieli nas uszczęśliwić. W czasie rozmowy z kierowcami okazało się, że Pan Jacek Pławiak – właściciel firmy „Vektor” wysłał drugi autobus z jakąś zorganizowaną grupą do Ustronia Morskiego i na jednym ogniu chciał upiec dwie pieczenie – zdobywając korzyść majątkową kosztem nas. Wyraziłam zdecydowany sprzeciw na jakakolwiek ustną umowę, której nigdy nie było. W imieniu Pana WYNAJMUJĄCEGO poprosiłam o wystawienie faktury za wykonaną usługę na kwotę 4000 zł, podając wszystkie niezbędne dane. Kierowcy przyznali mi rację i wzięli kartkę z danymi, którą mieli przekazać właścicielowi „Vektora”. Po tej sytuacji otrzymywałam wiele telefonów z pogróżkami oraz obelgami pod moim adresem od Pana Jacka Pławiaka. Ten pan kontaktował się również z dyrekcją szkoły wyrażając obelżywe opinie na mój temat, że rzekomo wyłudziłam usługę transportową.
Reasumując, nie wyłudziłam żadnej usługi, podstawiony autobus został wynajęty przez Pana WYNAJMUJACEGO (ja jedynie byłam pośrednikiem), wynagrodzenie za wykonaną usługę zostało wypłacone – na co do chwili obecnej nie mamy pokwitowania. Pan Jacek Pławiak nie chce wystawić faktury (posiadając wszelkie dane) oczekując ZADOŚĆUCZYNIENIA ZA RZEKOME PODSTAWIENIE AUTOBUSU NAD MORZE.
P.S
Od szefa rzetelnej firmy oczekiwałabym jeszcze odrobiny poprawnej polszczyzny- ktÓra, szefunio
