Metamorfoza naszej drużyny, która się objawiła w tym meczu, była niesamowita! Kolejny raz okazuje się ile znaczy trener przez duże "T" - zawodnicy go szanują, słuchają, wierzą, poprawia się "chemia" i zrozumienie, nie wspominam już o nowej taktyce i spojrzeniu sportowym... Jedyna niepokojąca rzecz w tym meczu to te rozprężenie na koniec - wystarczyło rozstawić się "po kątach" przy wyprowadzaniu pilki i byłoby po kłopocie, a tak mieliśmy thriller
Oglądając ten grecki team, zastanawiałem się jak to możliwe że są oni w czubie swojej ligi. Ich poziom wydaje się co najmniej średni. Mówię to mając świadomość naszego dobrego meczu. Jedynym dla mnie ciekawszym zawodnikiem jest Charalampidis - inteligentny i skuteczny. Natomiast ich taktyka to chyba - "niech każdy grozi trójką, a pewnie wygramy".
Ktoś wspominał o podobieństwie w fizjonomii, ruchach i grze Wallace'a do Pinkneya - też o tym od razu pomyślałem jak go zobaczyłem na żywo.
Na koniec najlepszym podsumowaniem jest wypowiedź pomeczowa Wrighta:
Cytuj:
- Graliśmy dziś twardo. Prezentowaliśmy zespołową koszykówkę, byliśmy skoncentrowani i trafialiśmy z dystansu. Trener Urlep zmienił nasze schematy defensywne, zaczęliśmy bardziej angażować się w destrukcję. Dał nam dużo pewności siebie, zaczęliśmy także grać kontynuację szybkiego ataku, czyli tzw. transition i powiedział nam po prostu, że gdy mamy otwartą pozycję do rzuty, musimy ją wykorzystywać. Nie byłem zaskoczony, że Grecy mnie podwajali, bo robili to już w zeszłym tygodniu. Ćwiczyłem zachowanie w takich sytuacjach cały tydzień i wiedziałem, że muszę szybko pozbywać się piłki i dokładnie ją oddawać na obwód – i tak robiłem. A koledzy trafiali.