neandertalski pisze:
tworzenie czegokolwiek z myślą o publiczności to wg mnie obciach, z myślą o publiczności to można co najwyżej krasnale do ogródka produkować. Tworzenie z własnej potrzeby wewnętrznej to podstawa, jednak nie wyklucza to prezentacji w ogóle. Nie czarujmy się, demoscena bez szerokiej publiczności internetowej nie istniałaby, zresztą w samej swojej nazwie ma już scenę.
A to żeś przygarnał.
Scena istniała na długo zanim jeszcze ktokolwiek
w Polsce o internecie słyszał.
Wiesz jak ja się wkreciłem? Przez Telegazete na TV.
A potem to się już słało dyskietki pocztą i takie tam.
Jak kupiłem modem to jeszcze BBSy były. Najbliższy
"scenowy" był we wrocławiu, szum go prowadził.
Ale, że połączenia i tak były drogie więc dalej słało
sie dyskietki pocztą i takie tam. "swapowało".
Każdy coś tam robił, sklecało się to a potem pokazywało
na party - oczywiscie, gdzie byla juz konkurencja.
I tylko w tym celu to sie robilo! Nikt nie liczyl na zadne
zarobki albo zeby to zobaczyl caly swiat - nic z tych rzeczy,
wrecz przeciwnie, dobrze bylo, gdy subkultura byla zamknieta.
Zawsze to robili dla siebie i tyle! A nie dla internetu.. pfu..
Tak wiec - nie mieszaj w to internetu.
Nie wiem dlaczego tak trudno Ci to zrozumiec.
pozdr.