Marko pisze:
Mówicie o nowej partii i możliwości wprowadzenia ograniczenia przynależności. A może podejdźmy do tematu odwrotnie niech nowa partia ma z założenia przyjmować ludzi z prawej i lewej strony politycznej. Niech wewnątrz ścierają się poglądy, może wówczas powstaną nowe wspólne pomysły.
Tylko czy to też jest możliwe? Choć mogłoby być ciekawie.
zgadzam się z Tobą Marko i uważam, ze to wcale nie jest absurd. Absurdem jest obecna sytuacja gdy wszyscy w swoich kampaniach głoszą to samo a jednak się nie zgadzają, mnie najbardziej zastanawia w tym momencie jak to jest możliwe, ze jesteśmy narodem ludzi tak bardzo różnych ale polityków wszystkie strony mają takich samych z czego zresztą nic nie wynika. polityk dzis jest tylko graczem, który jeśli jest dobry to będzie grał w każdej drużynie, która tylko zaproponuje mu odpowiedni transfer.
naciąganie teorii o jednościach i porozumieniach minęło już chyba granicę absurdu, dlaczego zamiast tego nie przyznać sobie wzajemnie prawa do odmienności światopoglądu i szanując tę odmienność wzajemnie nie zacząć myśleć o nas samych właśnie jak o narodzie niejednolitym, nikt z nas nie ma zawsze racji, raz ma rację kumuch, raz ma rację beret z moheru, dlaczego nie czerpać właśnie z tych różnic i zamiast tego spierać się do usranej śmierci że kumuchy czy mohery są zawsze złe albo zawsze dobre. nie ma ludzi tylko złych tak jak i nie ma tylko dobrych, może czas wreszcie jakoś z tej spirali absurdu wybrnąć.
ścieranie się pogladów w ramach jednej partii jest lepsze niz między partiami, dlatego, ze ścieranie się partii zawsze jest graniem na widowisko dla elektoratu, ścieranie w partii ma co innego na celu, nie ma tu zresztą żadnego odkrywania ameryki, burza mózgów to coś czego nie wymyślono dziś.
moim zdaniem prawdziwą miarą tego czy potrafimy się jednoczyć jest właśnie traktowanie przeciwników politycznych a nie potencjalnych sojuszników, dlatego dla mnie największym osiągnięciem w historii naszego kraju był okrągly stół a największą tragedią zdobycie władzy przez PiSudczyków