Witam!!

Wpadł mi do głowy pomysł, z którym chciałbym się z Wami podzielić.

Przebywając ostatnimi czasy dość często na Przedmieściu Nyskim dostrzegłem pewien potencjał który, odpowiednio wykorzystany, mógłby przyczynić się (w pewnym stopniu oczywiście), do ożywienia tego uroczego miejsca a z czasem także i całego miasta.

Sedno pomysłu w zasadzie zawarłem już w temacie, a mianowicie, uruchomienie jednego z największych kiermaszy staroci w regionie.

Potencjał jakim dysponuje Przedmieście Nyskie to urok tego zakątka oraz odpowiednio dużo miejsca do wystawiania swoich zbiorów przez handlowców oraz kolekcjonerów starych precjozów, mebli,....słowem, wszystkich tych rzeczy, które z racji swego "wieku" zwykliśmy nazywać starociami.

Usytuowanie od ulicy Wrocławskiej do,..powiedzmy "studzienki", daje nam ogromną przestrzeń do wykorzystania.

Jarmark odbywający się cyklicznie, powiedzmy raz w miesiącu (piątek, sobota, niedziela), w okresie od marca do października lub listopada miałby szansę stać się jednym z większych tego typu miejsc spotkań kolekcjonerów i miłośników staroci.

Z czasem można byłoby uruchomić np. plenery malarskie, miejsce dla teatrów ulicznych, wyodrębniony teren dla rodzimych rzemieślników itp. itd. Pomysłów na rozwój tej ideii, głęboko w to wierzę, nie zabraknie. Liczę tutaj zwłaszcza na stowarzyszenia działające w regionie, które wraz ze swoimi własnymi pomysłami o charakterze zbliżonym do całego przedsięwzięcia włączyłyby się w realizację tego projektu.

Położenie naszego miasta na granicy z Niemcami (zamiłowanymi w starociach!!!) oraz w niedalekim sąsiedztwie z Czechami z czasem dałoby szansę na rozwój przedsięwzięcia o charakter międzynarodowy.

Całość projektu, pomijając wstępne rozreklamowanie, w zasadzie finansowałaby się sama z opłat za miejsca handlowe pobierane od wystawców i właścicieli stoisk gastronomicznych.
Przy czym, zaznaczam, opłaty pobierane od właścicieli stoisk ze "starzyzną" musiałyby mieć charakter raczej symboliczny.

Głęboko wierzę, że Łużycki Jarmark Staroci stałby się jednym z elementów, tak przez nas wszystkich oczekiwanej,.... promocji miasta.
Jeśli wkomponować w ten pomysł odpowiednią "oprawę" artystyczną, stałby się również i dla nas, mieszkańców, szansą na miłe spędzenie czasu,...przynajmniej raz w miesiącu.

Proszę więc wszystkich forumowiczów o wypowiedź na temat samej idei i/lub szansy jej realizacji.

Być może o "rzucenie" paru nowych pomysłów,...?
Pozdrawiam,...

jest pomysł, jest i pomysłodawca /czytaj: organizator /

przekorny - nie, żebym znowu się Ciebie czepiał - ale jako przedstawiciel rodziny od kilkudziesieciu lat parajacej się handlem antykami - czuję się wywołany do odpowiedzi.
uwazam że jest to pomysł wzięty całkowicie z kosmosu - zupełnie nierealny.
próbowano juz robić w Zgorzelcu targ staroci i nic nie wyszło. kilkakrotnie w zwiazku z dniami miasta (porażka). najlepiej udały się te przy okazji jakubów ( i tego się trzymać!).
obecnie rynek antykwaryczny przezywa regres. gdzie te czasy wielkich trzydniowych giełd staroci we wrocławiu?
jelenia góra, nawet gdańsk - mogą pozwolić sobie na jeden taki jarmark w roku, Zgorzelec miałby mieć taką atrakcję co miesiąc?
czy rozmawiałeś o tym pomyśle chociarz z jednym antykwariuszem? na czyjej opini opierasz swoje pomysły? czy byłeś kiedyś na prawdziwym jarmarku staroci?
sedno takiej imprezy to nie spotkania kolekcjonerów i artystów. proza życia.
widać jako administrator Muzeum masz sporo czasu - więc myśl dalej. ten akurat pomysł raczej się nie uda (chociaż... cuda się zdarzają - co bardzo by mi odpowiadało - trzymam więc kciuki)

paździoch:
Skupmy się raczej na samej idei zamiast na zastanawianiu się nad rozdziałem obowiązków związanych z jej urzeczywistnieniem.

zubek:

Nawet przez moment nie liczyłem na poklask ze strony przedstawiciela, cyt: ",..rodziny od kilkudziesieciu lat parajacej się handlem antykami", wciąż uważam jednak, że pomysł, choć jeszcze "w stanie surowym",..ma szansę na urzeczywistnienie.
Nie słyszałem o regresie na rynku antykwarycznym, słyszałem natomiast o obawach przed konkurencją.

I tyle,...do dalszej części Twojej wypowiedzi, z racji (ponownie) sporej dawki taniej złośliwości,...nie będę się odnosił.

a jednak! proponuję przeczytać końcówkę mojego postu jeszcze raz.
choć oceniam szanse na prawie zerowe, to jednak chciałbym, żeby Ci się udało. z wiadomych względów,
co do wynurzeń o konkurencji - rozumiem że nie masz rozeznania, więc puszczam płazem.

a jako mój ulubieniec możesz zawsze liczyć na małą porcję, taniej, niczym nieuzasadnionej złośliwości

Zubek ma racje, może raz w roku (podczas Jakubów) ma to sens, bo częściej to cienko to widzę.
Nawet w Niemczech, gdzie ludzie dysponują cięższym portfelem, takie pchle targi nie są co tydzień.

W browarze po drugiej stronie Nysy, kręci się to całkiem nieźle. Już kolejny raz był w tym roku zorganizowany targ staroci i nie widzę zmniejszającej się frekwencji
Zgorzelec, to nie Wrocław, Jelenia Góra, czy Gdańsk, ale z racji swojego położenia mógłby spróbować. Jeśli się jednemu nie udało, może udać się innemu, nie? Czy znajomość rynku antykwarycznego to to samo, co umiejętność organizacji? A naśmiewanie się z kogoś, do kogo ma się zapiekłe urazy, nie jest dla mnie żadnym argumentem.

Niedługo szukałem czegoś stosownego:

W moim odczuciu taka impreza może sie udać raz - przy Jakubach. Taka jest jak mi się wydaje obecna koncepcja i należy przy niej zostać. Po drugie przypominam, że na terenie Przedmieścia ma funkcjonować muzeum. To ono powinno stać się centrum kulturotwórczym w naszym mieście. Ma ku temu i położenie i zasoby lokalowe. Nawet jeśli nie będzie mogło jako instytucja obramowana swoim statutem, to można utworzyć przy nim fundację, stowarzyszenie w które muzeum wejdzie jako członek instytucjonalny. Otworzyło by to drogę do wielu ciekawych możliwości, zdecydowanie większych niż muzeum jednie jako muzeum.

Nie możemy aspirowac do częstych tego typu jarmarkó staroci, nawet biorąc pod uwage bliskośc niemców to i tak za mały rynek zeby opłacało sie tu zwozić kilka razyw miesiącu starocie. Ale okazjonalnie raz czy dwa razy w roku moznaby o tym pomysleć. Mozna to zrobić w jakuby ale jak byłoby to w innym czasie to moze byłyby dwie imprezy i jakuby i jarmark staroci. W kraju jest tego dużo poniższy link zaprowadzi chętnych do terminarza popularnych jarmarków http://www.kolekcjonerstwo.pl/?id=ttab

bombas3:



Dokładnie,..dodam jedynie, że miasta te nie muszą "na siłę" szukać sposobów na przyciągnięcie do siebie turystów,..my natomiast, dużo ubożsi we wszelkie turystyczne ciekawostki,..tak!!!
Zresztą,..wydaje się, że podkreślano ten fakt tutaj wielokrotnie!

krytyczny:



W moim natomiast odczuciu,...nie należy łączyć tych dwóch "imprez" razem.
Cykliczność jarmarków pozwoli na coraz szersze rozreklamowanie,...na nawiązanie partnerskich stosunków handlowców i potencjalnych klientów,...na dostosowanie "asortymentu" do potrzeb i oczekiwań lokalnego rynku i wreszcie,...na stworzenie największego w regionie tego typu miejsca spotkań miłośników starych precjozów.

Jestem pewien, że ogłaszając początek comiesięcznego, cyklicznie odbywającego się na ogromnej przestrzeni jarmarku pozwoli na utworzeniu właśnie w tym miejscu ośrodka handlu przedmiotami wykonanymi rękoma dawnych rzemieślników.

Właśnie powstające muzeum, dom Jakuba Boehme, panorama Goerlitz, urok starych kamienic i całego, odnawianego Przedmieścia Nyskiego nadadzą tej idei odpowiedni klimat,...o którym tak często zapomina się przy tworzeniu nowych koncepcji.
Jestem przekonany, że z czasem przyjeżdżać do nas będą rzesze turystów ze wszystkich stron.

Tak przy okazji,..cieszy mnie Twój pesymizm,...dlaczego? Otóż,..wciąż pamiętam Twoją ogromną pomyłkę co do,...chyba wiesz, co mam na myśli???

bog 180:



Dlaczego nie???
Rynek jest ogromny właśnie za sprawą klientów mieszkających po drugiej stronie Nysy.
Zresztą,..z czasem, mam nadzieję, rynek ten powiększy się o naszych południowych sąsiadów. Miłośnicy staroci, niestrudzeni poszukiwacze "perełek" wykonanych w dawnych czasach nie znają pojęcia,..odległość.
Nie wspominałem o jarmarkach odbywających się kilka razy w miesiącu. Tak daleko nie poszedłem,.. Myślę, że raz w miesiącu,..w pierwszy lub ostatni weekend (całe 3 dni), to maksimum jeśli chodzi o częstotliwość odbywających się jarmarków.
Przyjazd tutaj kilkudziesięciu,...lub, mam nadzieję z czasem nawet kilkuset handlowców, proporcjonalna do nich liczba klientów,...z których każdy musi coś przekąsić,..coś wypić,..gdzieś się przespać,..czy ta wizja jeśli się urzeczywistni,..jest Ci niemiła??

Jak wspomniałem wcześniej, koszt zorganizowania i obsługi jarmarku byłby minimalny.

Panie i Panowie,..czy naprawdę Waszym zdaniem nie warto nawet spróbować???

przekorny: hmm... w sumie masz szansę zrobić coś w końcu sam. powodzenia

bombas: oszczędź mi juz tych frazesów. nie przyjmę nigdy do wiadomości, że światem kręci nepotyzm kolesiostwo i cwaniactwo. jakos nie moge o tym zapomnieć , że mnie to brzydzi. ok?

Warto, ale wolałbym nie ze wspólnej kasy.

Przekorny jesteś niepoprawnym optymistą.


Pamiętaj o tym, że zła pogoda może bardzo skutecznie zniechęcić te rzesze turystów.
Twój pomysł zrealizowany pod chmurką ma mniejsze szanse na sukces. Dwie lub trzy imprezy z opadami a zniechęcą się i "turyści " i wystawiający. Ja szukałbym lokalizacji "pod dachem".

Przekorny,
Wybierz się w najbliższą niedzielę do Bolesławca. Porozmawiaj z wystawcami, zapytaj na jakich warunkach wystawiają swoje "skarby". Jak będziesz wracał zajedź jeszcze do Jeleniej Góry, tam też odbywa się giełda staroci. Zapytaj o to samo. Jak Ci będzie mało to za 2 tygodnie pojedź do Wałbrzycha... Na podstawie tego co usłyszysz wyciągnij wnioski co musisz zapewnić wystawcom, żeby chcieli do nas przyjechać. Sprawdź przede wszystkim czy jesteśmy w stanie "wbić" się w terminy bo co z tego, że zrobisz imprezę na którą nie przyjadą wystawcy dlatego, że wybiorą coś lepszego, bardziej znanego, tańszego.

wspieramy Cię