to i ja dorzuciłem swoje 5 groszy tyle, że także na stronie głównej.
Jakuby 2007 - nowy początek
Wiele obaw towarzyszyło organizacji tegorocznych Jakubów, wiele także było głosów jak to zorganizować, ale dopiero kiedy przyszło do działania garstka osób postanowiła zorganizować coś czego Zgorzelec jeszcze nie widział. Na Bulwarze Greckim swój obóz rozbiły wojska zaciężne Bractwa Rycerskiego Ziemi Legnickiej, nieco dalej wojska husyckie, łucznicy i kusznicy, a przy samym Moście Staromiejskim bita była moneta z okazji Jakubów. Po drodze było wiele stoisk sprzedających stylizowane obuwie, miecze i gadżety średniowieczne itp., a tuż przy Nowowiejskiej stanęła niewielka historyczna scena. Nawet restauracje na Przedmieściu Nyskim miały dawny wystrój. Można śmiało stwierdzić, że jeżeli zapoczątkowana forma będzie kontynuowana, to w następnych latach Jakuby mają szanse stać się dumą Zgorzelca.
Relacja:
Całej imprezy nie sposób opisać, bo działo się naprawdę wiele. Przede wszystkim należy podkreślić reorganizację podstawowej idei. Nie było sceny, przed którą można by zając sobie miejsce i tam przesiedzieć do końca dnia. Tu najważniejsze było rozproszenie atrakcji po całym przedmieściu i stworzenie szlaku spacerowego, nadzianego atrakcjami. I choć scena była, to jednak jej funkcja nie była kluczowa w całym przedsięwzięciu.
Począwszy od ulicy Struga spotkać można było antykarzy, następnie w obozie wojsk zaciężnych można było zobaczyć życie obozowe, wyrób zbroi, kolczug, rękawic itp. W sobotę rycerze wraz z husytami robili pokazy walk będąc w pełnym rynsztunku.
Dalej znajdował się rzeźbiarz, który być może w następnym roku wyrzeźbi na Przedmieściu Nyskim ogromny pomnik Jakuba Boehme. Obok znajdował się obóz hustyów i łuczników. Pierwsi specjalizowali się we wszystkim do czego można było załadować proch i wystrzelić, a ci drudzy umożliwiali sprawdzenie swoich umiejętności strzeleckich z łuku tradycyjnego i kuszy. Ponadto była tam także równoważnia, na której dwie osoby mogły sprawdzić się w walce na kije rodem z walki Robin Hooda z Małym Johnem.
To właśnie tu w sobotni poranek poległ jeden z organizatorów, który stracił równowagę i spadając złamał sobie dosyć poważnie rękę. Warto dodać, że czuje się coraz lepiej i dzisiaj został przewieziony do szpitala w Bogatyni, gdzie zostanie poskładany w całość. Sebastian Klebaniuk, bo o nim mowa jest jednym z tych, którzy dosyć mocno przykładali się do organizacji imprezy. Pozostali organizatorzy czują się świetnie, więc o nich teraz pisać nie będziemy

Skorpion, to ogromna kusza, której bełt mógł lecieć nawet 400 metrów. Z tego także można było strzelać do statycznego celu, a człowiek ubrany w strój Gala oprócz pomocy przy oburęcznym naciąganiu cięciwy dzięki swojej charakteryzacji służył także jako doskonały cel do robienia zdjęć.
Od ulicy Szkolnej (połowa deptaka) zaczynała się część gastronomiczna oczywiście nie wliczając samotnie, choc zdecydowanie najlepiej ucharakteryzowanego na Przedmieściu Baru Best (patrz galeria). Tu każdy mógł się napić i posilić, a przy okazji posłuchać odgłosów ze sceny, z której przez cały czas dobiegała delikatna średniowieczna muzyka.
Tuż za sceną rozpoczynała się alejka drewnianych domków, która ciągnęła się aż do mostu. Tam można było nabyć kamienie szlachetne, kosze wiklinowe itp. Przy punkcie Informacji Turystycznej ustawił się pokaźny domek ze starym piecem chlebowym wypiekającym na bieżąco kilkanaście różnych produktów, któe dosłownie szły jak świeże bułeczki. Kilka metrów dalej, praktycznie na samym środku dziedzińca ustawił się kowal z mennicą i wybijał monetę Jednego Jakubka. Oczywiście każdy śmiałek mógł spróbować swoich sił przy odciskaniu na metalu matrycy poprzez uderzenie weń 3 kilogramowym młotem.
Oprócz tego cały czas w tłumie znajdowali się mimowie, szczudlarze rozdający specjalne okolicznościowe kartki pocztowe, oraz artyści teatralni. "Pomysł z artystami pomiędzy ludźmi sprawdził się niesłychanie, dlatego w następnym roku chcemy zakontraktować znacznie więcej podobnych atrakcji" - stwierdziła dyr. MDK w Zgorzelcu Grażyna Grudzińska.
Obok imprezy średniowiecznej znalazła się także tradycyjna, znana mieszkańcom do tej pory z poprzednich edycji Jakubów, ale organizowana przez Maćka Dobrzyńskiego. Tu żadnych stylizacji średniowiecznych nie było. Zamiast tego były prażone orzeszki, gofry, dżem mydło i powidło, a oprócz tego tradycyjna scena, zespoły folklorystyczne i ławki. Dużo ławek. Cały ogrom wręcz ławek i namioty grillowe, z których zapach był odczuwalny także w części średniowiecznej.
Każda forma rozrywki i spędzenia czasu zarówno Jakuby organizowane przez MDK (średniowieczne) jak i te organizowane przez Maćka Dobrzyńskiego (tradycyjne) miały swoich odbiorców, dlatego każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
W związku z kontuzją Sebastiana Klebaniuka będącego jednocześnie szefem grupy fotograficznej Nadir galeria zdjęć z Jakubów zostanie opublikowana z lekkim poślizgiem. Jeszcze dzisiaj w godzinach wieczornych zostanie opublikowana galeria piątkowa, a jutro sobota i niedziela.