1)Pani A. zawarła umowę ustną na przwóz osób tam i z powrotem
2)po dotarciu na miejsce , w rozmowie tel. wręcz nie mogła się nachwalić naszych usług i żałowała ,że nie skorzystała od razu z "PORZĄDNEJ FIRMY"-tak to określiła,
3)kierowca skasował należność ,za część wykonanej usługi , mimo ,iż w tym przypadku nie pobraliśmy zaliczki, biorąc pod uwagę wypadek losowy i nagłą potrzebę(ZWŁASZCZA ,ŻE CHODZIŁO O DZIECI)
4)Pani A. w rozmowie telefonicznej potwierdziła chęć korzystania z naszego środka transportu, podczas lokanych wycieczek, niemniej jednak nie odbierała telefonów w ogóle(bo miała już "swój autobus")
5)w rozmowie telefonicznej, przeprowadzonej (jak się okazuje już po przybyciu na miejsce "ich wcześniejszego autokaru" potwierdziła powrót grupy naszym środkiem transportu,podając godzinę wyjazdu z miejsca zakwaterowania,
6)żadna sytuacja "dwie pieczenie przy jednym ogniu" nie mogła mieć miejsca, ponieważ nawet autobus będący nad morzem i tak musiał wykonać 2 razy tą samą trasę
7)żądanie faktury jest uzasadnione...zgodnie z zawrtą umową ustną ,która będzie wystawiona na osobę ZLECAJĄCĄ transport i na kwotę ,której ta umowa dotyczyła , czyli 7000 tyś.z ( z czego 4000 tyś uiszczono, a do zapłaty pozostało 3000 tyś. zł.)TYLKO,ŻE NIE MA DANYCH DO FAKTURY!!!!
7)firma ,która jest przytaczana przez Panią A. jako" zlecający", nie jest dla nas żadną stroną w sprawie, ponieważ ,to nie od niej i nie na jej usilne prośby , doszło do wykonania usługi,

Pani A. odezwała się(już po powrocie) pytając o fakturę, na moje pytanie, czy nie poczuwała się do obowiązku poinformowania minie o zmianie planów ,stwierdziłą ,że nie musiała tego robić,
9)w transporcie za zwyczajowe postępowanie, uważa się przepadek zadatku na rzecz zlecenia, który w tym wyjątkowym przypadku nie został wpłacony
10)nawiasem mówiąc twierdzenie ,że ktoś po podstawówce też sobie może kupić autobus i wozić ludzi, to już zupełna kpina...KONCESJONOWANY PRZEWOŹNIK nawet jeśli ma tylko jeden pojazd ,wie dobrze o czym mowa. Pani A. niestety nie.......
P.S. Pani A. chwyta się sztuczek , na które są w naszym kraju paragrafy....., a szkoda ,bo była taaaaka wdzięczna, ale chyba sama się pogubiła w tym , jak "namieszała".Ciekawe co na to rodzice tych dzieci, które dzięki nam, dojechały nad morze ....
Pozdrawiam
Małgosia