przekorny pisze:
Bastek stanowi dla nas coś w rodzaju łącznika z Ryśkiem - bądź co bądź ikoną polskiego bluesa wiążącą się z tysiącem cudownych wspomnień
przekorny pisze:
Fakt, iż nosi nazwisko znamienitego muzyka stanowi swojego rodzaju przekleństwo - ponieważ niemal wszyscy porównują go do zmarłego, wielkiego ojca
W pełni się z tym zgadzam i nie neguję tego

nawet to jestem w stanie zrozumieć

Jednak uważam, że Bastkowi i jego twórczości należą się nieco większe (porównywalne z tymi, kiedy śpiewa piosenki Dżemu) spontaniczne reakcje publiczności, zwłaszcza, że jak to Ująłeś:
przekorny pisze:
Jedno jest pewne - młody Riedel jest ambitnym gościem a jego muzyka ma duszę - może więc z podniesionym czołem poddać się wszelkiej krytyce i porównaniom do muzyki którą tworzył jego wielki tata.
niestety (moim zdaniem, i co zaobserwowałem podczas jego występów) nie towarzyszy tak samo spontaniczna reakcja publiczności, gdy śpiewa swój repertuar

Poprostu obserwuję, że ta dusza jego muzyki uwydatnia się wśród publiczności mocniej, kiedy Bastek jedzie Dżemem

A skoro nie ustępuje swą muzyką, to powinno być "prawie" po równo podczas utworów Cree jak i Dżemu

Co nie zmienia faktu, że Cree jest mocne, tak samo jak dawny Dżem
[ Dodano: Pią Mar 12, 2010 9:50 pm ]przekorny pisze:
Rozmawiałem z młodym chłopakiem z Bogatyni, początkującym muzykiem i ze zdziwieniem zmieszanym z ogromną radością odnotowałem fakt jego fascynacji muzyką Dżemu. Fajnie, że młode pokolenie również słucha tej muzyki i docenia znaczenie Dżemu dla historii polskiego rocka.
Ten Koleżka przyjechał sam na koncert (bo kumple nie mieli na bilet) i w późnych godzinach nocnych udał się do Bogatyni... piechotą

z nadzieją, że złapie po drodze stopa

a gdyby nie... to nie zrażało go to, stwierdził, że do poniedziałku ma czas i zdąży dojść

(szacun!)