Janusz Pawul
2010-04-28 09:49:56 , Aktualizacja 2010-05-01 12:10:49
Szymon Pacyniak, były starosta zgorzelecki i wicemarszałek Dolnego Śląska, wygrał dwuletnią batalię o artykuł
Samorządowiec wytoczył sprawę karną dziennikarzowi Leszkowi Szymowskiemu, po tym jak ten opublikował we wrześniu 2008 roku w tygodniku Angora artykuł pt. Układ Przygraniczny. Tekst wywołał w Zgorzelcu spore zamieszanie. Traktował o niejasnych, czy wręcz mafijnych powiązaniach tutejszych samorządowców, przedsiębiorców i prawników ze światem przestępczym.Osoby opisane w artykule zarzuciły jednak dziennikarzowi nierzetelność i napisanie nieprawdy. Były starosta zgorzelecki, który był jedną z osób wymienionych w tekście, wytoczył mu proces. Sprawa długo nie mogła się rozpocząć, aż wreszcie, po blisko 2 latach, strony zawarły ugodę.
W tym tygodniu w najnowszym numerze Angory ukazały się przeprosiny podpisane przez Leszka Szymowskiego, które są skutkiem tej ugody. W krótkim oświadczeniu pod przeprosinami dziennikarz napisał m.in. "W moim artykule podałem nieprawdziwe informacje dotyczące pana Szymona Pacyniaka. Dziś wiem, że oparte były na fałszywych dokumentach, czego wcześniej nie zweryfikowałem."
Jakie to były fałszywe dokumenty? O tym Leszek Szymowski mówić nie chce. Nie przez telefon. Zapewnia jednak, że cała sprawa zaczęła się kilka lat wcześniej, gdy był jeszcze początkującym dziennikarzem Gazety Polskiej. To wówczas właśnie w jej redakcji zaczęli się pojawiać ludzie związani ze Zgorzelcem, którzy dostarczali różnych sensacyjnych informacji na temat tego, co dzieje się w przygranicznym mieście.
Jak dodaje Leszek Szymowski, dziś już wie, że został wmanewrowany w lokalne, polityczne rozgrywki, bo dostarczycielem sensacji związanych z Szymonem Pacyniakiem okazała się być osoba, która była jego politycznym przeciwnikiem.
- Redaktor, oprócz tego, że mnie przeprosił, ujawnił mechanizmy, które towarzyszyły powstaniu tego tekstu i osoby, które zaangażowały się, żeby artykuł w tej formie się ukazał. Działały one w ściśle określonym celu, żeby mnie zdyskredytować - mówi Szymon Pacyniak. - Są to osoby, wobec których dziś jeszcze muszę być powściągliwy, co do nazwisk. Mogę natomiast powiedzieć tyle, że są to ludzie związani z samorządem, jest nawet
osoba, która zasiada wspólnie ze mną w radzie powiatu - wyjaśnia Sz. Pacyniak i dodaje: - Wiem też, że niebawem ukażą się kolejne przeprosiny, tym razem dotyczące jednego z biznesmenów z naszego powiatu.
Były starosta zapowiada, że sprawę skieruje najprawdopodobniej do prokuratury, ponieważ w jego ocenie, jeśli do próby zdyskredytowania go fabrykowane były dokumenty, to może się okazać, że popełnione zostało przestępstwo.